- Chłopczyk ma na ciele ślady starych i nowych krwiaków, i na głowie, i na tułowiu, i na rękach i nogach. Chłopczyk jeszcze samodzielnie oddycha - mówił "Pomorskiej" lekarz 18 lutego, gdy Marcelka przewieziono do szpitala. Miał też uszkodzenia w mózgu.
Wkrótce dziecko zmarło. Okazało się, że chłopczyka pobił konkubent jego mamy, 19-latek. Mężczyzna tłumaczył, że Marcelek wypadł mu z rąk podczas zmiany pieluch. Kłamał.
Jest gotowy akt oskarżenia przeciw 19-latkowi. Patryk K. odpowie nie tylko za pobicie, ale także za zabójstwo. Grozi mu dożywocie.