
Dysk Sabu
Dysk Sabu to jeden z najbardziej tajemniczych artefaktów starożytnego Egiptu. Choć wygląda jak samochodowy kołpak, pochodzi sprzed ponad 5 tysięcy lat. Widoczny na zdjęciu obiekt to nie żart, lecz dosyć wierna replika.
Obiekt, znajdujący się dziś w zbiorach Muzeum Kairskiego, odkryto w 1936 roku w grobowcu Sabu - syna faraona Anedżiba. Sam grobowiec pochodzi z około 3100-3000 r. p.n.e. Tajemniczy dysk znajdował się wśród wielu typowych przedmiotów jak noże, strzały i ozdoby.
Artefakt został wykonany z meta-aleurolitu, popularnego materiału w Starożytnym Egipcie, używanego do rzeźbienia delikatnych przedmiotów. Najbardziej zagadkowy jest kształt dysku, a co za tym idzie - jego przeznaczenie. Kairskie muzeum tłumaczy, że dysk prawdopodobnie służył jako waza na kwiaty, z czym nie zgadza się szereg egiptologów. Wśród wielu teorii na temat funkcji dysku pojawiły się te o nawilżaczu powietrza, wirniku do pompy czy... części generatora.
Zagadka przeznaczenia dysku do dziś nie została rozwiązana, przez co jest on jednym z najbardziej tajemniczych przedmiotów pochodzących ze starożytnego Egiptu.

Koh-i-noor
Pochodzący z Indii diament Koh-i-noor, co z hinduskiego oznacza Góra światła, jest jednym z największych na świecie. Waży aż 105 karatów (21,6 g). Według legendy odkryto go w południowych Indiach 5 tysięcy lat temu, na czole chłopca porzuconego nad brzegiem rzeki. Jak się okazało, dziecko miało być Karną - synem Boga Słońca.
Tak naprawdę jednak nie są znane najwcześniejsze dzieje kamienia. Pierwsza informacja o diamencie - będącym własnością radży Malwy - znalazła się w kronikach w 1304 roku. Przez 200 lat o kamieniu nie pojawiały się żadne wzmianki, aż pojawił się w skarbcu Babura, założyciela dynastii Wielkich Mogołów w 1526 roku.
Ostatecznie wylądował w rękach Kompanii Wschodnioindyjskiej, która to, z okazji 250 rocznicy swojego istnienia, podarowała go królowej Wiktorii. Koh-i-noor do dziś zdobi koronę brytyjską. Legenda głosi jednak, że kamień przynosi nieszczęście - jego posiadacze mają umierać na skutek zdrady. W wyniku przeszlifowania diament utracił 40% pierwotnej masy.

Kamień ze Scone
Kamień koronacyjny królów Szkocji, a od roku 1296 - królów Anglii i Wielkiej Brytanii. Nazywano go „mówiącym” lub „proroczym” kamieniem, jako że, zgodnie z legendą, miał wskazywać prawowitego władcę. W obliczu samozwańczego uzurpatora kamień miał z trzaskiem pękać na pół.
Owiany legendami kamień ma nie mniej tajemniczą genezę. Miał służyć Jakubowi jako poduszka w Betel, gdzie Jakub doznał objawienia. Nie wiadomo, jak znalazł się w Szkocji, jednak wiadomo, że skradł go Edward I Długonogi, król Anglii.
Po przewiezieniu kamienia do opactwa westminsterskiego, przez pewien czas znajdował się on pod siedziskiem tronu, na którym koronowana była m.in. Elżbieta II. Dziś znajduje się na zamku w Edynburgu. Prawdopodobnie nigdy nie poznamy prawdziwego pochodzenia "kamienia przeznaczenia".

Sztylet Tutanchamona
Sztylet znaleziony w grobie Tutanchamona, odkrytym w 1922 roku, ma... nieziemskie pochodzenie! Nie jest to jednak żadna teoria spiskowa, lecz zupełnie dosłowne rozumienie - ostrze sztyletu zostało bowiem wykonane z fragmentów meteorytu, który przed tysiącami lat uderzył w Ziemię.
W jaki sposób odkryto niezwykłość artefaktu? Jako jedyny z wielu przedmiotów znalezionych w grobowcu nie poddawał się biegowi czasu. Naukowcy przez lata zastanawiali się, skąd Egipcjanie znali tak wysoce zaawansowaną technikę wytapiania metali, pozwalającą na stworzenie niezwykle wyrafinowanego ostrza. Odpowiedź przyszła z czasem.
W 2000 roku w pobliżu Aleksandrii znaleziono meteoryt Kharga. Po porównaniu jego składu ze stopem, z którego wykonano ostrze okazało się, że właśnie udało się namierzyć najbardziej prawdopodobne źródło surowca. Egipcjanie musieli zdawać sobie sprawę z niezwykłego pochodzenia meteorytu - nie bez powodu wykuto z niego sztylet dla samego Faraona.