Pocztowcy protestują i zapowiadają pikietę

- Ponad pięć tysięcy pocztowców z regionu będzie musiało zgodzić się na gorsze warunki pracy - ostrzega Janusz Szabowski, przewodniczący komisji międzyzakładowych NSZZ "Solidarność" pracowników Poczty Polskiej w Toruniu. - Nie możemy się na to zgodzić!

Pocztowcy zgodnie protestują przeciwko zmianom. Ich zdaniem w całej Polsce ma być zwolnionych niemal 5 tysięcy pracowników. Redukcje etatów nie oszczędzą również regionu. Najwięcej, około 170 osób może stracić pracę w byłym okręgu bydgoskim. Nieco mniej: 110 - w toruńskim, a około 60 osób - w byłym okręgu włocławskim.

Ale to nie koniec. - Z naszych danych wynika, że ponad 5,3 tysiąca pracowników przejdzie na gorsze warunki pracy - ostrzega Szabowski. - To niemal wszyscy pocztowcy w regionie.

Dodatkowo około 25 procent urzędów pocztowych w regionie ma się zmienić w agencje pocztowe.

W jaki sposób zwolnienia i zmiany na poczcie dotkną przeciętnego mieszkańca regionu? - Dla klientów oznacza to pogorszenie jakości obsługi - wyjaśnia Bogumił Nowicki, przewodniczący komisji zakładowej NSZZ "Solidarność". - Już teraz nie jest ona idealna.

Pocztowcy nie mają wątpliwości, że mieszkańcy regionu odczują zmiany na poczcie.

- Statystyki pokazują, że poziom nieprawidłowości, takich jak opóźnienia czy zaginięcia przesyłek w agencjach jest wyższy niż w urzędach - wyjaśnia Nowicki. - Pozostaje też kwestia cen. Jeżeli agencje dostaną względną niezależność, nic nie będzie stało na przeszkodzie temu, żeby podniosły ceny, zwłaszcza na usługi, których cennik jest nieregulowany odgórnie.

Związkowcy spotkali się w czwartek z Jerzym Jóźkowiakiem, prezesem Poczty Polskiej. Chce on sprawdzić zasadność zmian. - Decyzja o zbadaniu zasadności merytorycznej i ekonomicznej postanowień dotyczących przekształceń w sieci placówek wynika z faktu, że chcę mieć całkowitą pewność do proponowanych rozwiązań - podkreśla Jóźkowiak.

- Po tym spotkaniu powiało nadzieją - przyznaje Szabowski. - Mamy nadzieję, że do kryzysu na poczcie nie dojdzie.

Mimo to, na 12 kwietnia związkowcy zapowiadają jednak pikietę przed Urzędem Wojewódzkim w Bydgoszczy.