Francuska ballada
Najpierw publiczność bawił Klub Świętego Ludwika, który śpiewa stare francuskie ballady, rozkoszując się zwłaszcza takimi, w których trup pada gęsto, żony mordują kochanki mężów, a panowie także są skłonni do krwawych czynów. Damsko-męskie historie, wojenne obrazki, raz tylko humorystyczne, raz na pograniczu horroru spodobały się publiczności. Zwłaszcza, że Klub Świętego Ludwika, by wyśpiewać ballady, przywiózł niecodzienne instrumentarium - zrobione przez muzyków instrumenty na wzór tych dawnych, o nazwach, które dziś już nic nie mówią - citola, mandora czy szałamaje...
A w klimat średniowiecznej Francji wprowadzał Jacek Kowalski, któremu dzielnie towarzyszyli Tomasz Dobrzański, Anna Śliwa, Paweł Iwaszkiewicz i Jacek Muzioł - są pracownikami naukowymi z różnych stron Polski, a jednoczy ich miłość do francuskiej muzyki i literatury.
Wolą raczej polski
Po koncercie prezes Chojnickiego Towarzystwa Polsko-Francuskiego Czesław Selke wręczył nagrody i wyróżnienia młodym ludziom, którzy odważyli się recytować francuską poezję i śpiewać francuskie piosenki. Niestety, język francuski zabrzmiał tylko raz - za sprawą Igi Jaruszewskiej, pozostali laureaci wybrali polski. I nie ma się co dziwić, bo chojnickie szkoły od lat już francuski wyrzuciły ze swojej oferty.
W sali kameralnej czekał na wszystkich odświętnie udekorowany stół z francuskimi przysmakami. I były to nie tylko wino i ser, ale także żabie udka czy ślimaki. Postarali się o takie wykwintne specjały uczniowie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2, Centrum Kształcenia Ustawicznego i Zespołu Szkół Kształcenia Ponadgimnazjalnego.