- Do końca stycznia składka rentowa wynosiła 6 procent i była dzielona między pracownika, 1,5 procent, i jego szefa - 4,5 procent. Od wczoraj urosła do 8 procent z tą różnicą, że teraz - ustawowo - mają ją płacić tylko firmy. Co to dla nich oznacza?
- Nic dobrego, bo przełoży się na wzrost kosztów pracy. Tylko w przypadku minimalnego wynagrodzenia już w marcu to będzie więcej o 30 zł. I, o ile duże firmy są w stanie przełknąć tę podwyżkę, zmiany najbardziej uderzą w małe firmy oraz samozatrudnionych.
- Zawsze tak jest, że na nieszczęściu jednych bogacą się drudzy. W tym przypadku zyska, jak wiadomo, budżet, a kto jeszcze na tym mocno straci?
- Mamy niepokojące sygnały z samorządów, które zatrudniają pracowników na etaty, że z tego tytułu będą musiały rocznie odprowadzać do budżetu o kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy złotych więcej niż do tej pory. Mniejsze samorządy mogą mieć z tym problemy.
Czytaj też: Co podrożeje w 2012 roku?
- Jak te zmiany odczują sami pracownicy?
- Odczują na pewno. Firmy będą zmuszone szukać kolejnych oszczędności, więc pracownicy muszą nastawić się, że mogą nie tylko nie dostać podwyżek, ale także na cięcia dotychczasowych wynagrodzeń, a w najgorszym przypadku nawet utratę zatrudnienia. W tej sytuacji nie wierzę w ambitne plany rządu, czyli między innymi bezrobocie na poziomie 11,5 procent, bo będzie dużo wyższe.
Czytaj również: Ulgi podatkowe 2012. Zlikwidują prorodzinną, rehabilitacyjną i internetową?
- To nasz rząd nie wie, że przez takie decyzje liczba bezrobotnych powędruje w przeciwnym kierunku niż sobie optymistycznie zaplanował?
- Gdzieś dopiero w połowie tego roku okaże się, jakie będą bolesne konsekwencje dla rynku pracy podwyżki ubezpieczenia rentowego.
- Pewnie zapłacą za to również zwykli konsumenci...
- Niestety, tak. Każda podwyżka kosztów prowadzenia działalności gospodarczej oznacza wzrost cen towarów i usług. Nic nowego, zwykła ekonomia.
