https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Podzielniki ciepła - za i przeciw

(RAV)
- Dzięki podzielnikom nie płacimy za innych - przekonują ich zwolennicy. - Podzielniki oszukują - mówią przeciwnicy.

Tytuł poniedziałkowego artykułu na temat metod rozliczania za ciepło w spółdzielniach mieszkaniowych - "Podzielniki znów dzielą" - okazał się proroczy. Podzielił dzwoniących do redakcji Czytelników.

- Mieliśmy podzielniki, ale jakiś czas temu większość zdecydowała, aby wrócić do rozliczania "od metra", bo jest bardziej opłacalne - powiedział nam pan Zbigniew. Mieszkaniec "Zjednoczonych" wskazywał, że oszczędne wyłączanie kaloryferów przez niektórych spowodowało, że budynek było trudniej (i drożej) ogrzać, a do tego uległ on zagrzybieniu.

Podobnie było u Czytelniczki, która przedstawiła się jako "fordonianka". Po zmianie sposobu rozliczania na "od metra" nie tylko ma cieplej, ale także oszczędza ok. 300 zł rocznie.

Pani Teresa z BSM uważa, że każdy powinien indywidualnie decydować, jak być rozliczanym. - Jak ktoś nie chce podzielnika, to nie można mu mnożyć stawek, bo to nieuczciwe. - Albo mieszkamy wspólnie, albo wyprowadzamy się do domków - kontrował pan Mariusz z "Budowlanych", który doliczenia za brak podzielnika uważa za sprawiedliwe. - Nikt nie chce płacić za innych, a podzielniki pozwalają kontrolować zużycie ciepła. Ci którzy ich nie chcą, działają na szkodę pozostałych.

W jaki sposób takie działania są niekorzystne dla innych - tłumaczył z kolei pan Henryk. - Jak ktoś nie ma podzielnika, to odkręca kaloryfery do oporu, godzinami wietrzy mieszkanie, nie dba o szczelność okien, bo nie płaci za zużycie. A ci, którzy oszczędzają, i tak zapłacą tyle, co rozrzutni - irytował się mieszkaniec BSM.

Pan Romuald, spółdzielca z "Jedności" zauważył jeszcze jeden problem. - Na ogrzanie mieszkań szczytowych potrzeba więcej ciepła, więc stawki powinny być dla nich niższe - uważa Czytelnik, którego popiera w tym pan Andrzej z "Budowlanych". Wypomina przy tym marnotrawienie ciepła przez spółdzielnie. - Kaloryfery na klatkach są odkręcone do oporu i do ogrzania części wspólnych dopłacam więcej niż do mieszkania. A to jakby wystawić kaloryfer przez okno - skwitował spółdzielca.

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

t
[email protected]
Już o tym pisałem. Korzystanie z tych całych "podzielników" byłoby usprawiedliwione gdyby ściągano je w ciągu, powiedzmy, 21 dni od zakończenia okresu grzewczego i zakładano przykładowo dopiero pod koniec września (wcześniej i tak nie jest grzane). A nie, żeby wisiały cały rok, a my potem płacimy za energię cieplną, z której dostarczeniem spółdzielnia miała tyle wspólnego, co z napuszczeniem wody do Brdy. W ten sposób rozliczanie zużytej energii dotyczyłoby ciepła dostarczonego. Ale to i tak nie jest w pełni sprawiedliwe. Jak ktoś ma zakręcone grzejniki i dogrzewa gazem, albo prądem (a są tacy ludzie), to i tak zapłaci za zużyte ciepło, a do tego jeszcze za prąd lub gaz. I to jest mega oszustwo.
Spółdzielnie chcąc być takimi sprawiedliwymi, same powinny polikwidować te "wyparki" i poinstalować mierniki przepływowe przed zaworem grzejnika. Wtedy każdy realnie płaciłby za faktycznie zużytą energię, która została mu dostarczona i za nic więcej. Od razu też by było wiadomo ile ciepła jest marnowane w przestrzeniach gospodarczych (piwnice, klatki schodowe etc.).
Ale tu się pojawia jeszcze jeden problem. Spółdzielnie i EC musiałyby zadbać o to, żeby woda w instalacji miała stałą i jednakową temperaturę. Oczywiście, zaraz się z tego zrobi afera, że jak to? Przecież to koszty. No i przede wszystkim, że trzeba coś zrobić...
Tak więc pozostaje nam zakręcanie grzejników i płacenie za ciepło, którego ani EC, ani Spółdzielnia nie dostarczyły. Albo rezygnacja z "wyparek" i dawać się walić po rogach przez administracje/spółdzielnie/firmy dokonujące rozliczeń...
l
lokatorka
W dniu 08.10.2009 o 16:11, ~leszek~ napisał:

witamszukam na forach wypowiedzi dotyczących "oszustw" związanych z podzielnikami ciepła. Także ewentualnej opinii dotyczącej mojego przypadku, który opiszę poniżej.W grudniu 2007 roku kupiłem mieszkanie, w którym z pewnych względów nie mieszkałem przez pół roku. Zakręciłem więc wszystkie grzejniki, ciesząc się z góry, że za ten sezon będę miał duże zwroty z tytułu ogrzewania, którego nie było. Ku mojemu zdumieniu naliczono mi 47zł nadpłaty, podczas gdy "normalnie zamieszkujący" swoje lokale ludzie mieli w większości zwroty na poziomie kilkusetzłotowym (nawet do 800zł!). No ok, pomyślałem sobie. Następnej zimy zwrócę szczególną uwagę na ogrzewanie i zobaczę jakie będą efekty. Z uwagi na pracę poza miejscem zamieszkania, poprzednią zimę spędziłem w swoim mieszkaniu na zasadzie wizyt weekendowych. Wyjeżdżałem w poniedziałki z rana zakręcając wszystkie zawory a wracałem w piątki wieczór zawory odkręcając. I tak całą zimę. Zaznaczam, że gdy wracałem do domu temperatura w pokojach nie wskazywała na to, że mieszkanie "w międzyczasie" dogrzewało się poprzez automatyczne włączanie termoregulatorów na zaworach. Jakież było moje zdziwienie, gdy pan wymieniający kapilary popatrzył na pierwszą i spytał po co się tak intensywnie dogrzewałem. To było w maju, a w końcu września odebrałem z spółdzielni rozliczenie, w którym czarno na białym widnieje że ... mam dopłacić 1.207zł! Zażyczyłem sobie dokonania ponownego odczytu kapilar, które potwierdziły majowe odczyty. Nie mam bladego pojęcia jak walczyć ze spółdzielnią w tej sprawie, choć sąsiedzi wokół są świadkami, że jestem tylko w weekendy w domu. Pewnie nie ma żadnych szans wygrać z tą jakby nie patrzeć "złodziejską" metodą rozliczania w tym roku. Ale może ktoś wie co mam zrobić, by w przyszłym roku nie spotkała mnie podobna niespodzianka lu jeszcze większa? Podobno 80% lokatorów ma zwroty i jeśli to prawda to nikt nie podpisze się pod wnioskiem o zmianę sposobu rozliczania ciepła w cąłym bloku. Czy jako jednostka mam prawo sobie zakupić sam jakieś przepływowe liczniki i kazać je po sezonie zainstalować? Nadmieniam jeszcze, że na cztery kapilary trzy miały odczyt w granicach tych samych wartości (ok.21 jednostek) a jedna aż 66. Sam ten fakt świadczy, że w tym jednym pokoju nastąpiło nadmierne odparowanie, lub była wadliwa kapilara. pozdrawiam wszystkich forumowiczów



Ja ten sam problem...w poprzednim sezonie grzewczym grzalam tylko 3 miesiace,poniewaz wczesniej nie bylo mozliwosci zamieszkiwania lokalu(remont kapitalny), liczylam na spory zwrot niewykorzystanych zaliczek...a tu o dziwo musialam jeszcze doplacic!
~leszek~
witam
szukam na forach wypowiedzi dotyczących "oszustw" związanych z podzielnikami ciepła. Także ewentualnej opinii dotyczącej mojego przypadku, który opiszę poniżej.
W grudniu 2007 roku kupiłem mieszkanie, w którym z pewnych względów nie mieszkałem przez pół roku. Zakręciłem więc wszystkie grzejniki, ciesząc się z góry, że za ten sezon będę miał duże zwroty z tytułu ogrzewania, którego nie było. Ku mojemu zdumieniu naliczono mi 47zł nadpłaty, podczas gdy "normalnie zamieszkujący" swoje lokale ludzie mieli w większości zwroty na poziomie kilkusetzłotowym (nawet do 800zł!). No ok, pomyślałem sobie. Następnej zimy zwrócę szczególną uwagę na ogrzewanie i zobaczę jakie będą efekty.
Z uwagi na pracę poza miejscem zamieszkania, poprzednią zimę spędziłem w swoim mieszkaniu na zasadzie wizyt weekendowych. Wyjeżdżałem w poniedziałki z rana zakręcając wszystkie zawory a wracałem w piątki wieczór zawory odkręcając. I tak całą zimę. Zaznaczam, że gdy wracałem do domu temperatura w pokojach nie wskazywała na to, że mieszkanie "w międzyczasie" dogrzewało się poprzez automatyczne włączanie termoregulatorów na zaworach. Jakież było moje zdziwienie, gdy pan wymieniający kapilary popatrzył na pierwszą i spytał po co się tak intensywnie dogrzewałem. To było w maju, a w końcu września odebrałem z spółdzielni rozliczenie, w którym czarno na białym widnieje że ... mam dopłacić 1.207zł! Zażyczyłem sobie dokonania ponownego odczytu kapilar, które potwierdziły majowe odczyty. Nie mam bladego pojęcia jak walczyć ze spółdzielnią w tej sprawie, choć sąsiedzi wokół są świadkami, że jestem tylko w weekendy w domu. Pewnie nie ma żadnych szans wygrać z tą jakby nie patrzeć "złodziejską" metodą rozliczania w tym roku. Ale może ktoś wie co mam zrobić, by w przyszłym roku nie spotkała mnie podobna niespodzianka lu jeszcze większa? Podobno 80% lokatorów ma zwroty i jeśli to prawda to nikt nie podpisze się pod wnioskiem o zmianę sposobu rozliczania ciepła w cąłym bloku. Czy jako jednostka mam prawo sobie zakupić sam jakieś przepływowe liczniki i kazać je po sezonie zainstalować?
Nadmieniam jeszcze, że na cztery kapilary trzy miały odczyt w granicach tych samych wartości (ok.21 jednostek) a jedna aż 66. Sam ten fakt świadczy, że w tym jednym pokoju nastąpiło nadmierne odparowanie, lub była wadliwa kapilara.
pozdrawiam wszystkich forumowiczów
D
DuFT
Zgadzam się, podzielniki ciepła to oszustwo. Też mieszkam na ostatnim piętrze i latem paruje mi tyle samo co zimą. Jaki jest tego sens? Za co płacę?
s
sceptyk
Podzielniki ciepła, a w szczególności te wyparkowe to oszustwo w biały dzień i temat dla Prokuratury. I tak liczy się główny odczyt z licznika w węźle ciepłowniczym. A mieszkający na ostatnich kondygnacjach budynków są pokrzywdzeni najbardziej bo temperatura w ich mieszkaniach latem dochodzi do 40 stopni. I nie przekonują mnie tłumaczenia, że ostatnie kondygnacje mają inny przelicznik. Przekonałem się na własnej skórze o tym. W tej chwili nie mam podzielników i odbieram taki sam zwrot jak miałem. To jeśli niema różnicy to po co przepłacać za podzielniki.

Zgadzam się całkowicie z tą opinią. Mnie też dotyczy ten problem. Mieszkam na czwartym ( ostatnim) piętrze, a ciągle dopłacam do ciepła, pomimo tego, że wcale nie mam w mieszkaniu cieplarnianych warunków. Odczyt podzielników mam w styczniu, a latem z przerażeniem spoglądam jak paruje ciecz, gdy temperatura w mieszkaniu przekracza 30 stopni. Zimą znowu podłogę mam lodowatą, ( pod nami mieszkają emeryci, którzy siedzą w jednym pokoiku w kilku grubych swetrach, skarpetach ) a grzyb od dołu wchodzi mi na ściany, a dopiero co robiłam remont i go usunęłam. Krew człowieka zalewa, bo ściany przemarzają, całe ciepło ucieka przez nieocieplony dach, a spółdzielnia Zjednoczeni bloku nie ociepla (mamy ponoć niskie zużycie energii cieplnej, co nie bardzo dziwi biorąc pod uwagę fakt, że mieszkańcami bloku są głównie emeryci oszczedzający niekiedy do granic absurdu, efektem czego jest grzyb na ścianach ). Analizowaliśmy kiedyś rozliczenie całego bloku i jakoś dziwnie zwroty ma trochę ponad 50 % mieszkańców, więc trudno, aby większość lokatorów bloku była za zdjęciem podzielników. I o to chyba chodzi.
~mar~
W dniu 20.01.2009 o 07:28, Wyżyniak napisał:

Podzielniki ciepła, a w szczególności te wyparkowe to oszustwo w biały dzień i temat dla Prokuratury. I tak liczy się główny odczyt z licznika w węźle ciepłowniczym. A mieszkający na ostatnich kondygnacjach budynków są pokrzywdzeni najbardziej bo temperatura w ich mieszkaniach latem dochodzi do 40 stopni. I nie przekonują mnie tłumaczenia, że ostatnie kondygnacje mają inny przelicznik. Przekonałem się na własnej skórze o tym. W tej chwili nie mam podzielników i odbieram taki sam zwrot jak miałem. To jeśli niema różnicy to po co przepłacać za podzielniki.


Już o tym pisałem. Korzystanie z tych całych "podzielników" byłoby usprawiedliwione gdyby ściągano je w ciągu, powiedzmy, 21 dni od zakończenia okresu grzewczego i zakładano przykładowo dopiero pod koniec września (wcześniej i tak nie jest grzane). A nie, żeby wisiały cały rok, a my potem płacimy za energię cieplną, z której dostarczeniem spółdzielnia miała tyle wspólnego, co z napuszczeniem wody do Brdy. W ten sposób rozliczanie zużytej energii dotyczyłoby ciepła dostarczonego. Ale to i tak nie jest w pełni sprawiedliwe. Jak ktoś ma zakręcone grzejniki i dogrzewa gazem, albo prądem (a są tacy ludzie), to i tak zapłaci za zużyte ciepło, a do tego jeszcze za prąd lub gaz. I to jest mega oszustwo.
Spółdzielnie chcąc być takimi sprawiedliwymi, same powinny polikwidować te "wyparki" i poinstalować mierniki przepływowe przed zaworem grzejnika. Wtedy każdy realnie płaciłby za faktycznie zużytą energię, która została mu dostarczona i za nic więcej. Od razu też by było wiadomo ile ciepła jest marnowane w przestrzeniach gospodarczych (piwnice, klatki schodowe etc.).
Ale tu się pojawia jeszcze jeden problem. Spółdzielnie i EC musiałyby zadbać o to, żeby woda w instalacji miała stałą i jednakową temperaturę. Oczywiście, zaraz się z tego zrobi afera, że jak to? Przecież to koszty. No i przede wszystkim, że trzeba coś zrobić...
Tak więc pozostaje nam zakręcanie grzejników i płacenie za ciepło, którego ani EC, ani Spółdzielnia nie dostarczyły. Albo rezygnacja z "wyparek" i dawać się walić po rogach przez administracje/spółdzielnie/firmy dokonujące rozliczeń...
W
Wyżyniak
Podzielniki ciepła, a w szczególności te wyparkowe to oszustwo w biały dzień i temat dla Prokuratury. I tak liczy się główny odczyt z licznika w węźle ciepłowniczym. A mieszkający na ostatnich kondygnacjach budynków są pokrzywdzeni najbardziej bo temperatura w ich mieszkaniach latem dochodzi do 40 stopni. I nie przekonują mnie tłumaczenia, że ostatnie kondygnacje mają inny przelicznik. Przekonałem się na własnej skórze o tym. W tej chwili nie mam podzielników i odbieram taki sam zwrot jak miałem. To jeśli niema różnicy to po co przepłacać za podzielniki.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska