
(fot. fot. Straż Miejska w Białymstoku)
Zgłoszenie o zakleszczonym w murze psie białostoccy strażnicy otrzymali w niedzielę o godz. 11.20. Nie mogli pomóc cierpiącemu zwierzęciu. Jego uwolnienie nie było możliwe bez pomocy weterynarza.
Lekarz, który przybył na miejsce kaźni musiał uśpić pasa, by go uwolnić.
- Głowa psa była tak mocno wbita w otwór ogrodzenia, że pomimo uśpienia, uwolnienie zwierzęcia było niesamowitym problemem - mówi Jacek Pietraszewski, rzecznik strażników.
Psią głowę trzeba było zmoczyć olejem, by dała się wyciągnąć z tak małego otworu w murze. Dopiero wtedy strażnikom udało się uwolnić zwierzę. Weterynarz zabrał psa do kliniki i udzielił mu pomocy.
Prawdopodobnie to sam pies wsadził głowę w ogrodzenie. Strażnicy podejrzewają, że uciekał przed innym czworonogiem, który wcześniej dotkliwie go pogryzł.