Z przyjaciół artysty, którzy wzięli udział w pogrzebie w Przeźmierowie, można by zbudować niemal maraton kabaretowy. Byli m.in. koledzy z „Pod Budą” w Krakowie, z Wrocławia, z naszego Teya (Zenon Laskowik, Rudi Schubert, Jerzy Garniewicz, Aleksander Gołębiowski), były i łzy. Tym razem to nie były jednak łzy śmiechu. Trudno było je powstrzymać, bo trudno się było oprzeć wzruszeniu już podczas mszy, na której proboszcz z Mosiny ks. Edward Majka bardzo osobiście wspominał artystę.
Każdy na cmentarzu miał swoje wspomnienia związane z Bohdanem Smoleniem, jedni estradowe, inni, sąsiedzi, przyjaciele, podopieczni Fundacji Stworzenia Pana Smolenia ze spotkań w Baranówku. Mówiono więc i o żartach pana Bohdana, i o jego wielkim sercu.
Pogrzeb Bohdana Smolenia
Dyrektor Biura Kultury i Dziedzictwa Narodowego Kancelarii Prezydenta RP Emilia Błaszak wręczyła synowi Smolenia, Bartoszowi przyznany artyście pośmiertnie przez prezydenta Andrzeja Dudę Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski. Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Wanda Zwinogrodzka odczytała natomiast list od ministra, wicepremiera Piotra Glińskiego. Dyrektor gabinetu prezydenta Jacka Jaśkowiaka, Andrzej Białas pożegnał Smolenia po poznańsku, jako mieszkańca, który wybrał stolicę Wielkopolski.
Bohdan Smoleń nie żyje [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
Były pożegnania przyjaciół, również krakowskich i współpracowników. Bardzo pięknie mówił Zenon Laskowik, że chce tu na cmentarzu dokończyć rozmowę, której nie skończyli w szpitalu. Wspominał, że Smoleń często był dla niego inspiracją, na przykład do napisania słynnego wywiadu z Pelagią. – Teraz, gdy ciebie Bogusiu już tu nie ma, myślę, że gdy spotkamy się tam, po drugiej stronie, może uda nam się rozśmieszyć Pana Boga – mówił. Na pewno...
Bohdan Smoleń, niegdyś filar kabaretu Tey zmarł w czwartek po długiej chorobie. Miał 69 lat. Artystę pochowano w rodzinnym grobowcu, w którym spoczywają jego żona i syn.