Pogrzeb mec. Witolda Burkera. Przyjaciele i rodzina pożegnali bydgoskiego adwokata [zdjęcia]

OPRAC.: mc
Pogrzeb odbył się na cmentarzu Najświętszego Serca Pana Jezusa przy ul. Ludwikowo w Bydgoszczy. W ostatniej drodze Witoldowi Burkerowi towarzyszyło kilkadziesiąt osób. Adwokata z zawodu i jazzmana z zamiłowania wspominał Zbigniew Michalski.

Zanim około godziny 14 na cmentarzu NSPN przy ulicy Ludwikowo w Bydgoszczy ruszył kondukt żałobny, w kościele bł. Michała Kozala odbyła się msza.

Witolda Burkera, bydgoskiego adwokata i pianistę jazzowego żegnali przyjaciele oraz rodzina. Do naszej redakcji wspomnienia o nim przysłał Zbigniew Michalak. Zaznaczył, że nie będzie to wykład historyczny, "z wieloma cytatami tych, którzy znali go osobiście i chcieliby teraz ratować, ulotne przecież przeżycia".

- Wierzę, a przynajmniej mam nadzieję, że Witold Burker doczeka się z czasem swojej biografii, takiej jak Andrzej Przybielski, jakże jemu bliskiej postaci - mówi Michalski. - Pomimo, mojej zdecydowanej preferencji rock`N`rollowo – bigbeatowej, zawsze szanowałem jazz, wręcz miałem słabość do niego i tych urokliwych jazzowych brzmień, a opowieści o jazzmanach, pasjami pochłaniałem, przez lata z miesięcznika „Jazz”, a potem i teraz z „Jazz Forum”.

To Cię może też zainteresować

Witold Burker urodzony 3 czerwca 1942 roku, w Złoczowie, pod Lwowem, zawędrował do Bydgoszczy i wrósł w nią, od dzieciństwa na całą resztę życia. - Nie dotarłem do śladów jego edukacji na etapie szkoły podstawowej, ale o jego pobycie w szkole średniej, którą było Liceum Ogólnokształcące numer 1, przy Placu Wolności, słyszałem sporo - mówi Michalski.

"Absolwent tej szkoły i kolega szkolny Zdzisław Pruss, darzy te wspólne ich wspomnienia wielką atencją. Jest w nich szkolne pianino, to słynne, stojące w licealnym hallu, jest Ewa Sadowska, śpiewająca przy akompaniamencie właśnie Witka Burkera.
Ze Zdzisławem Prussem, jako że byli z jednego rocznika, spotkali się także, na kopernikańskim UMK w Toruniu. Witold Burker rozpoczął studiowanie prawa, ale muzyka w pierwszej połowie lat 60. była w jego życiu wszechobecna."

Nestor bydgoskich adwokatów

wiadomośc

- Przez wiele lat działał w środowisku bydgoskiego samorządu adwokackiego, będąc przez kilka kadencji członkiem Okręgowej Rady Adwokackiej. W latach 1995-1998 był prezesem Sądu Dyscyplinarnego Kujawsko-Pomorskiej Izby Adwokackiej w Bydgoszczy. Pełnił również funkcję sekretarza i wicedziekana ORA. Jako delegat, wielokrotnie uczestniczył w Krajowym Zjeździe Adwokatury - mówi adw. Michał Bukowiński, obecny dziekan bydgoskiej ORA.

Był wychowawcą kilku pokoleń aplikantów adwokackich, autorem wspomnieniowych opowiadań wydanych w zbiorze "Zezowata Temida" oraz "Improwizowanych szkiców jazzowych". Był doskonałym pianistą, akompaniatorem i kompozytorem piosenek kabaretowych, a także współtwórcą estradowych i radiowych programów muzyczno-poetyckich. Łącząc pracę adwokata z pasją do muzyki i poezji, podejmował przedsięwzięcia mające na celu zbliżenie tych dwóch odmiennych światów – prawnego i artystycznego.

Dusza muzyka

- Witold, który już grywał w Bydgoszczy na początku lat 60. z takimi kultowymi postaciami jak wspominany Andrzej Przybielski, Bogdan Ciesielski, Ryszard Gromek i kilku innych, między innymi w „Salamandrze” przy ulicy ks. Piotra Skargi, jak i pod nowym szyldem „Kosmos” od roku 1964. Do tamtego roku, Witold był częścią, dominującego wówczas nurtu, jakim był jazz tradycyjny, nowo-orleański - mówi Michalski. - Ciągnęło go jednak w inną stronę. Dowodem na to było granie free jazzu, najpierw w trio, a potem w kwartecie któremu przewodził. Grupę zawiązał w toruńskiej „Odnowie”, a skład w którym pojechali do Wrocławia , na festiwal „Jazz nad Odrą 1964” wyglądał nstp.

Koncertował w bydgoskich klubach takich jak „Jupiter”, „Medyk” czy w starym „Empiku” na Alejach 1 Maja. Współpracował także z bydgoską rozgłośnią radiową, również w zakresie form literackich. Nie stroni również od muzykowania do tańca, choć są to sporadyczne zdarzenia. Zawsze natomiast znajdował czas i pretekst, aby zagrać zagrać razem z Włodzimierzem „Profesorem” Szymańskim, Andrzejem Przybielskim, Henrykiem Łysiakiem i tyloma innymi, z którymi tworzył historię bydgosko – toruńskiego jazzu na początku lat 60.

"Zdeklarowany pianista, miał również epizody, kiedy w kabarecie „Lutynek” Zdzisława Prussa, przygrywał na gitarze. To bywało w latach 1962-1965, a pod koniec lat 60. w innym, słynniejszym jeszcze kabarecie Prussa, czyli „Excessie Wieczornym” ( w klubie „Kosmos”) ponownie jest nie tylko akompaniatorem, ale aktywnym odtwórcą kabaretowych spektakli - czytamy we wspomnieniu Michalskiego.

Od lat 70. po bardzo późną dojrzałość prowadził znaną i cenioną kancelarię adwokacką. - Ja zapamiętałem jej lokalizację przy ulicy Świętojańskiej, chociaż być może były wcześniej inne lokalizacje - mówi Michalski. - Pozwolę sobie zacytować , fragment jednej z kondolencji, która ukazała się 24 marca 2023 roku, w „Expressie Bydgoskim”: „Pan mecenas, to nestor Kujawsko-Pomorskiej Izby Adwokackiej w Bydgoszczy, wybitny adwokat i wspaniały kolega. Pozostanie w naszej pamięci jako człowiek, który kochał swój zawód, salę sądową, rolę wykładowcy…”.

Tak pożegnali go koleżanki i koledzy po adwokackim fachu. Znam przykłady, kiedy mecenas Witold Burker, pośród niezliczonej ilości spraw, którymi się zajmował, bronił czasami interesu muzyków, którzy na przykład musieli dochodzić swoich spraw, na styku z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. To przykłady, zachodzenia na siebie dwóch jego życiowych żywiołów – pasji muzycznej i prawniczej, adwokackiej profesji."

W 2021 roku ukazała się książka Burkera, "Improwizowane szkice jazzowe", która przybliża fakty, ludzi i klimaty Bydgoszczy i Torunia, w okresie wielkiej popularności jazzu. Unikatowe zdjęcia i tej samej rangi wspomnienia z lat 60. kiedy jazz tradycyjny i nowoczesny rozbrzmiewał w bydgoskich klubach takich jak "PSS" , "Salamandra", "Kosmos" i w toruńskiej "Odnowie".
Książka ta wypełniła lukę wyobrażeniową, której skutkiem wcześniej, było mniemanie, że jeśli już coś się działo, w życiu jazzowym, w latach 60. to tylko w Toruniu.

"Gdyby nie potężny, bydgoski desant jazzowy, nie byłoby prawdopodobnie tych wszystkich legendarnych wydarzeń w „Odnowie” w takiej skali. Po drugie wspominane bydgoskie kluby, "PSS", "Salamandra", "Kosmos" tętniły muzyką i były kuźniami muzycznych, jazzowych talentów z Andrzejem Przybielskim, Bogdanem Ciesielskim, Januszem Trzcińskim, Zbigniewem "Jackiem" Bednarkiem na czele" - napisał w swoim wspomnieniu Zbigniew Michalski.

Witold Burker zmarł 23 marca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na Twitterze!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na Twiterze!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska
Dodaj ogłoszenie