Karina Bonowicz, toruńska pisarka, która niedawno odwiedziła Nowy Jork, a teraz dzięki stypendium poznaje Szwajcarię, znów zaskakuje poczuciem humoru, który sprawia, że jej książki są tak chętnie czytane.
Po „Pierwszych kotach robaczywkach” i „Tu jest bies pogrzebany”, wydała właśnie w Wydawnictwie UMK „Co ma piernik do Torunia... czyli subiektywny przewodnik po mieście (nie tylko) Kopernika dla (nie tylko) nowojorczyka”. To pozycja nowatorska i opatrzona fotografiami miejsc, z którymi wiążą się ciekawe i zabawne historie. Karina Bonowicz wszystkie je dla nas odkrywa, bawiąc się razem ze zwiedzającymi, ale również poprzez zabawę ucząc nawet najbardziej opornych.
Z przewodnika dowiecie się, gdzie „waletował” – studentem będąc – Zbigniew Herbert, za jakie grzechy toruńska Krzywa Wieża jest krzywa, czy to prawda, że w Dworze Artusa wywoływano duchy i pod jakim „Grzybkiem” przysiadł Napoleon w drodze na Moskwę. Poznacie tajemnicę chleba z masłem, dzięki której Kopernik zamienił się na chwilę w doktora House’a, zagadkę smoka uwięzionego w środku miasta i mroczny sekret wybornych toruńskich pierników. Autorka weryfikuje też stwierdzenie, które padło w Seksmisji Juliusza Machulskiego, że… „Kopernik była kobietą”.
- Chciałam napisać przewodnik, który sama chętnie bym przeczytała - mówi Karina Bonowicz. - A że lubię zaczynać czytanie tego rodzaju publikacji od ciekawostek i anegdot, postanowiłam stworzyć taki bedeker, który składałby się w większości z tego typu informacji, a jednocześnie był zabawny i podchodził do pewnych informacji z przymrużeniem oka.
Zbieranie materiałów zaczęła na długo przed staraniem się o stypendium artystyczne Miasta Torunia, dzięki któremu mogła w pierwszej kolejności przygotować internetową wersję przewodnika. Bedeker składa się z obszernych, alfabetycznie ułożonych haseł odpowiadających osobom, miejscom albo postaciom. I, jak to u Bonowicz, można uśmiać się do łez.

- Jak długo pracowałaś nad przewodnikiem?
- Zbieranie materiałów zaczęłam na długo przed staraniem się o stypendium artystyczne Miasta Torunia, dzięki któremu mogłam w pierwszej kolejności przygotować internetową wersję przewodnika. Miałam pół roku na stworzenie wersji on line, która znalazła się na stronie www.DobraPolskaSzkoła.pl – nowojorskiego portalu polonijnego, z którym od lat współpracuję. To było bardzo intensywne sześć miesięcy polegające na zbieraniu i porządkowaniu materiału zarówno faktograficznego, jak i fotograficznego. Nie mówię, oczywiście, o długich godzinach spędzonych na samym pisaniu, tym bardziej że mój bedeker składa się z obszernych, alfabetycznie ułożonych haseł odpowiadających osobom, miejscom albo postaciom. Tworzenie wersji papierowej było znacznie prostsze, bo pracowaliśmy na gotowej publikacji.
- Dlaczego właśnie nabrał takiego kształtu - na wesoło, z przytupem, inaczej?
- Chciałam napisać przewodnik, który sama chętnie bym przeczytała. A że lubię zaczynać czytanie tego rodzaju publikacji od ciekawostek i anegdot, postanowiłam stworzyć taki bedeker, który składałby się w większości z tego typu informacji, a jednocześnie był zabawny i podchodził do pewnych informacji z przymrużeniem oka. Toruń okazał się idealnym bohaterem anegdot i legend miejskich, więc było o czym pisać.
- Z czego jesteś w przewodniku najbardziej zadowolona?
- Przede wszystkim z tego, że… powstał. I że jest takim przewodnikiem, jaki zawsze chciałam przeczytać, czyli składającym się przede wszystkim z tych informacji, które w innych bedekerach są jedynie przypisami albo wypełniaczami pustych miejsc. Poza tym to ogromnie satysfakcjonujące, że w końcu mogę, zachwalając swoje miasto na świecie, wyciągnąć swój bedeker i powiedzieć: Chcecie więcej? Poczytajcie! O, ile znacie język polski (śmiech). Najbardziej zainteresowani są moi niemieckojęzyczni znajomi, którzy dopytują, kiedy będzie tłumaczenie na niemiecki… Cieszę się również z oryginalnej okładki, którą zaprojektowała Magda Zelewska, paryska graficzka, która idealnie oddała graficznie ideę mojego przewodnika. Tylko proszę się nie sugerować cytatem z „Rejsu” na okładce: „Bardzo niedobre dialogi są. W ogóle brak akcji jest. Nic się nie dzieje”! Tak źle chyba nie jest (śmiech).
Książkę można zamawiać >>>TUTAJ<<<
Karina Bonowicz - dziennikarka, pisarka i scenarzystka. Autorka powieści „Pierwsze koty robaczywki” oraz „I tu jest bies pogrzebany”, monografii „Józefa Czechowicza teatr widziadeł i snów – studium psychoanalityczne twórczości poetyckiej”, a także przewodnika on line „Co ma piernik do Torunia, czyli subiektywny przewodnik po mieście (nie tylko) Kopernika dla (nie tylko) nowojorczyka”, który – zarówno w wersji on line, jak i papierowej – powstał dzięki stypendium artystycznemu Miasta Torunia. Współpracuje z nowojorskim portalem polonijnym Dobra Polska Szkoła, gdzie prowadzi autorską rubrykę „Książka Made in Poland”, a także bierze udział w międzynarodowym psychoanalitycznym projekcie naukowym pod kierunkiem prof. Pawła Dybla.