Stanisław Pięta ostro zareagował przeciwko planom zorganizowania w Muzeum Narodowym w Warszawie wystawy Ars Homo Erotica". W liście do Bogdana Zdrojewskiego pisał m.in.: "Dlaczego dyrektor Muzeum Narodowego ogranicza się tylko do "dzieł" odnoszących się do homoseksualizmu, dlaczego chce dyskryminować twórczość nekrofilów, pedofilów i zoofilów? Homoseksualizm jest dewiacją podobną do każdej z powyższych".
Jak donosi "Nasz Dziennik", poseł od czasu swojego protestu otrzymuje telefony i sms-y z wyzwiskami od osób związanych ze środowiskami homoseksualnymi. "Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę" - ripostuje europoseł Marek Migalski, partyjny kolega Pięty na swoim blogu, choć przyznaje, że takie akty wrogości nie powinny mieć miejsca, a Pięta powinien złożyć zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Porady prawne nie są jednak meritum.
"Jeśli to prawda, że wysłałeś taki list, to - Drogi Staszku - mylisz się ogromnie. Jest bowiem zasadnicza różnica między seksem dwóch dorosłych kobiet lub mężczyzn, a stosunkiem seksualnym z kozą, dzieckiem lub trupem. Po pierwsze, te trzy ostatnie czyny są po prostu zabronione i ścigane prawnie. Kto dopuszcza się tych obrzydliwości, jest najzwyczajniej w świecie przestępcą. A chyba nie chcesz wsadzać do więzień lesbijek i gejów. Po drugie, pomijając już aspekt prawny, naprawdę nie widzisz różnicy między pocałunkiem dwóch kobiet, a pieszczotami z trupem lub całusami składanymi wprost w świński ryj?" - pyta Migalski.