W najlepszych czasach w naszym regionie było ok. 500 funkcjonariuszy Służby (dziś Straży) Ochrony Kolei. Było ich widać na dworcach i bocznicach. Wyposażeni w broń ostrą, pałki, ręczne miotacze gazu i psy bronili majątku kolei. Bronili z narażeniem życia, o czym przekonał się Sławomir Kulczyk, ojciec pięciorga dzieci, który w 2003 roku zginął w toruńskim Rudaku, gdzie złodzieje systematycznie kradli linki dławikowe.
Obecnie torowisk, bocznic i dworców chroni tylko stu funkcjonariuszy. Swoje siedziby zachowali w Bydgoszczy, Toruniu, Grudziądzu i Inowrocławiu. Kiedy na służbę wychodzą np. trzy dwuosobowe patrole (tak jest np. w Bydgoszczy), trudno mówić o wzroście poczucia bezpieczeństwa chociażby wśród pasażerów.
Najlepsze czasu SOK-u minęły. Rząd zdecydował właśnie, że za dwa lata nie będzie już tej formacji, a zastąpi ją policja kolejowa, która będzie liczyła tysiąc etatów. To zaledwie jedna trzecia z 3 tys. sokistów, którzy obecnie pilnują porządku w całym kraju.
Ustawodawca zakłada, że na dworce wrócą komisariaty policji, a wraz z nim firmy ochroniarskie, które skuteczniej ochronią powierzone mienie. Już dziś nad bezpieczeństwem podróżnych i polskich dworców czuwają firmy ochroniarskie. Kolej podzieliła się na spółki. Przy PKP Polskich Liniach Kolejowych pozostał SOK.
- Najwięcej kłopotów dostarczają nam obecnie graficiarze w Toruniu i Laskowicach - mówi Andrzej Drążek, komendant regionalny Straży Ochrony Kolei w Bydgoszczy. - Nie ma u nas spektakularnych kradzieży węgla, z których zawsze "słynął" Śląsk. Tam można już nawet powiedzieć o przyzwoleniu społecznym na ten proceder. Odpukać - nie odnotowujemy również większych kradzieży infrastruktury kolejowej np. sieci trakcyjnych. Najwięcej jest ich w południowej i zachodniej Polsce.
Andrzej Drążek zapewnia, że należy zerwać ze stereotypowym postrzeganiem SOK-u, jako formacji starszych panów, którzy mają problem z dogonieniem złodziei, bo zdrowie już nie to, a i samochody stare.
- Samochody i wyposażenie jest nowe - zapewnia komendant. - Jeśli coś złego dzieje się w terenie, jedziemy tam jak najprędzej. A jeśli chodzi o wiek, to mieliśmy w naszej formacji tzw. "czarnych", specjalne grupy wyszkolone przez antyterrorystów. Bały się ich wszystkie gangi okradające kolej. A kiedy zaczęto mówić o likwidacji naszej formacji, poszukali sobie pracy np. w policji. A że mamy taką, a nie inną średnią wieku? Po wydłużeniu wieku emerytalnego będzie to problem prawie wszystkich służb mundurowych.