pomorska.pl/tuchola
Więcej informacji z Tucholi znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/tuchola
Nagranie tylko dla dorosłych
Nagranie tylko dla dorosłych
- Jak jestem w domu, to jestem po pracy i, k..., odpoczywam, a nie żeby jakiś debil, k..., do mnie łaził - słychać na nagraniu, które zrobił mieszkaniec Lubiewa podczas wizyty na posterunku.
Później policjant instruuje mężczyznę, że nie ma go odwiedzać w mieszkaniu. - Chyba że przed moim domem będzie leżał... umarła osoba (wszystkie cytaty zgodne z nagraniem - red.).
Opisana sytuacja wydarzyła się po tym, jak mieszkaniec Lubiewa pojechał po dowód rejestracyjny swojego wozu. Wcześniej policjanci zabrali mu go podczas kontroli. - Brat miał stłuczony klosz od lampy, ale wiedział, że musi go wymienić - opowiada brat wspomnianego mężczyzny. - Został zatrzymany, dostał 20 zł mandatu i miał się zgłosić następnego dnia, żeby odebrać dowód rejestracyjny. Powiedziałem mu, żeby spróbował go odzyskać jeszcze tego samego dnia.
Zgodnie z prawem na odebranie dowodu rejestracyjnego kierowca ma siedem dni. Musi w tym czasie usunąć przyczynę zabrania dokumentu.
Sprowokował czy grzecznie zapytał?
Kierowca zapukał do domu funkcjonariusza i od jego żony dowiedział się, że policjant będzie na posterunku w Bysławiu za 10 minut. Tam więc pojechał.
Brat doradził mężczyźnie, żeby włączył dyktafon. - Wiedziałem, że wcześniej do innych ludzi zwracał się niecenzuralnie, niejeden ze znajomych opowiadał - twierdzi brat. - Myśleliśmy, żeby coś z tym zrobić, bo nie można tak podchodzić do drugiego człowieka. Złem daleko się nie zajedzie.
Czy mieszkaniec Lubiewa mógł sprowokować funkcjonariusza? Nagranie na to nie wskazuje. Sam policjant na słowa mężczyzny, że tylko grzecznie zapytał, odpowiada: - Ja nie mówię, że to było niegrzecznie. Gdyby mi żona powiedziała, że było niegrzecznie, to byśmy inaczej porozmawiali.
Nie było skarg
Zwierzchnik funkcjonariusza, komendant powiatowy Krzysztof Bodziński, w piątek nie chciał komentować sprawy. Radzi wstrzymać się z wydawaniem sądów. Sam bardzo dobrze ocenia pracę mundurowego, nazywając go jednym z najlepszych policjantów w komendzie. Zaznacza, że wcześniej nie było na niego żadnych skarg. - Gdyby tak było, na pewno podjęlibyśmy postępowanie wyjaśniające, bo zawsze tak robimy w podobnych przypadkach - wyjaśnia Bodziński.
Sugeruje też, by najpierw sprawdzić autentyczność nagrania. Można to zrobić podczas badania fonoskopijnego. Analizuje się wówczas m.in., czy ktoś zmontował materiał, usuwa się szumy i zakłócenia, identyfikuje głosy. Na razie nie ma jednak mowy o specjalistycznych ekspertyzach. - Przede wszystkim trzeba wyjaśnić, co się wydarzyło - mówi Monika Chlebicz. - Trudno orzec, czy będzie konieczność sprawdzania autentyczności nagrania.
Jak dowiedziała się wczoraj po południu "Pomorska“, materiały sprawy - łącznie z nagraniem - zostały wysłane do komendanta powiatowego. Prawdopodobnie po postępowaniu wyjaśniającym dokumenty zostaną przesłane do oceny prokuratora.
Jeśli autentyczne, będą konsekwencje
Funkcjonariusz wczoraj również pełnił służbę. Nie zostały wobec niego podjęte żadne czynności dyscyplinarne, bo - jak wyjaśnia Chlebicz - na razie nie ma ku temu podstaw. - Jeśli jednak nagranie okaże się autentyczne, a słowa były skierowane do petenta w czasie służby w posterunku, to jest to niedopuszczalne i nie wyobrażam sobie, żeby policjant nie poniósł konsekwencji dyscyplinarnych - zaznacza rzeczniczka.
Sam zainteresowany nie chce się wypowiadać. - Proszę kontaktować się z rzecznikiem. Do widzenia - ucina rozmowę podczas popołudniowej służby.