Policjant z Tucholi w czasie urlopu wybrał się na zakupy do Bydgoszczy. W cywilnym ubraniu krążył między sklepowymi półkami. W tym czasie złodziej szukał ofiary. Podszedł do starszej pani i zwinął jej z koszyka torebkę. Zrobił to tak sprytnie, że kobieta nawet tego nie zauważyła. Kieszonkowca spostrzegł za to pracownik sklepu, który stał obok.
Złodziej zaczął uciekać. Wtedy do akcji ruszył tucholanin. Razem z mężczyzną z obsługi gonił rabusia, który wybiegł z marketu. - To był odruch, zrobiłem to bez zastanowienia - mówi skromnie funkcjonariusz, który woli pozostać anonimowy.
Policjant złapał go na sklepowym parkingu. Nie miał z tym kłopotów, bo choć po służbie oczywiście nie nosi przy sobie żadnej broni, to jest wysportowany i dobrze zbudowany.
- Po zatrzymaniu złodziej oddał torebkę i oświadczył, że już jej nie chce i idzie dalej - informuje Brygida Zimnoch, rzeczniczka prasowa tucholskiej policji.
Był bardzo zdziwiony, gdy okazało się, że wpadł w ręce policjanta, który na pewno nie pozwoli mu zwyczajnie odejść. Złodziejem zajęli się bydgoscy mundurowi, a starsza pani odzyskała swoją torebkę.