Gdyby dostał takie pieniądze, to byłby rekord nie tylko w polskim, ale i światowym żużlu.
Czy ktoś faktycznie zaoferuje takie pieniądze mistrzowi świata? Raczej nie prezes Marta Półtorak, która może zaproponować w takiej sytuacji umowę choćby Tomaszowi Gollobowi lub Hansowi Andersenowi.
Wysokie progi
Największym krezusem w tym roku miała być gorzowska Stal. Prezes klubu Władysław Komarnicki po awansie zamierzał wymienić prawie cały zespół. Teraz, gdy poznał stawki obowiązujące w ekstralidze, powoli zmienia zdanie. Na razie nic nie wyszło więc z planów pozyskania Jasona Crumpa, bo Australijczyk uzgodnił już warunki nowej umowy z Atlasem Wrocław. Pedersen wydaje się jedyną opcją, jeśli chodzi o zatrudnienie kogoś z absolutnej czołówki światowej.
Bardzo aktywny na rynku transferowym jest Marian Maślanka, który marzy o wskrzeszeniu wielkiego Włókniarza sprzed kilku lat. Stąd oferty dla Andreasa Jonssona, Grzegorza Walaska i Ryana Sullivana.
Oblegani są również Hans Andersen i Kenneth Bjerre. Pierwszy ponoć chce zmienić otoczenie i jest kuszony przez niemal wszystkie kluby.
Z żużlowców Grand Prix do wzięcia jest jeszcze Chris Harris (prawdopodobnie dostanie "dziką kartę"), który najbliżej jest Stali Gorzów. Scott Nicholls niemal na pewno zostanie w Rzeszowie, nie wiadomo natomiast co z Rune Holtą. Norweg był blisko Zielonej Góry, ale utrzymał się w Grand Prix, a ZKŻ ma już Nielsa Kristiana Iversena i Fredrika Lindgrena (również mocny kandydat do "dzikiej karty").
Będą podbijać
To dopiero początek sezonu transferowego. Większość znawców tematu jest jednomyślna: rozmowy trzeba kończyć najlepiej w październiku, bo potem z każdym kolejnym tygodniem ceny będą rosły. - Na razie to bardziej podchody pod zawodników niż konkretne negocjacje. Ale wystarczy jak jakiś klub wyciągnie zawodnika rywalowi, od razu ruszy lawina i rozpocznie się wielkie licytowanie - przewiduje Jacek Gajewski, menedżer Unibaksu. On nie ma problemu.
Porozumienie z australijskim juniorem Chrisem Holderem zostało podpisane i w ten sposób torunianie zabezpieczyli sobie najsłabszą pozycję w składzie na kolejny sezon. Teraz wystarczy przedłużyć umowy z dotychczasowymi zawodnikami i zespół będzie gotowy.
Problem może mieć Polonia. Już wie, że musi się szykować na walkę w I lidze. To nie oznacza jednak, że może odpuścić walkę na transferowym rynku. Tylko naprawdę solidny zespół zagwarantuje awans po rocznej tylko banicji. Dlatego prezes Leszek Tillinger, tak jak większość prezesów z ekstraligi, pojechał w miniony weekend do Gelsenkirchen. - Rozmawiałem tam m.in. z Andreasem Jonssonem - zdradza. - To było wartościowe spotkanie, wyjaśniliśmy sobie kilka spraw. Andreas zapewnił po raz kolejny, że nie ma zamiaru opuszczać Bydgoszczy.
Rozmawiałem też z Tomkiem Gollobem, m.in. o tym, czy wielką krzywdą dla niego byłyby starty w I lidze. Wiele może się wyjaśnić jeszcze w tym tygodniu. Nieprawdą jest natomiast, że od dawna negocjowałem z Chrisem Harrisem i jest już pewniakiem do Polonii.
Kierunek, w jakim pójdą rozmowy kontraktowe w bydgoskim klubie, powinien wytyczyć Jonas Davidsson. Szwed 24 października ma zjawić się w Bydgoszczy i podjąć decyzję, czy zostaje w Polonii.