BIAŁORUŚ - POLSKA 9:1 (3:0, 5:0, 1:1)
BRAMKA: L.Laszkiewicz - Kolusz (50.)
POLSKA: Zborowski (od 29:22 Radziszewski) - Piekarski, Kłys, Noworyta, Gonera, Borzęcki, Banaszczak, Rompkowski - Kowalówka, Malasiński, Jakubik, Danieluk, Urbanowicz, Łopuski, Zapała, Słaboń, L.Laszkiewicz, Kolusz, Proszkiewicz, Dziubiński
BIAŁORUŚ - POLSKA 3:2 (2:1, 1:0, 0:1)
BRAMKI: Łopuski - Proszkiewicz - Zapała (15.), Borzęcki - L.Laszkiewicz - Kolusz (50.)
POLSKA: Zborowski - Noworyta, Gonera, Urbanowicz, Kowalówka, Malasiński - Borzęcki, Rompkowski, Proszkiewicz, Łopuski, Zapała - Piekarski, Kłys, Słaboń, L.Laszkiewicz, Kolusz - Banaszczak, Danieluk, Dziubiński, Jakubik.
W pierwszym z rozegranych w Pińsku spotkaniu Polacy nie mieli szans. Mimo przewagi w celnych strzałach na bramkę (38:33) dali sobie wbić aż dziewięć goli.
Wojciech Tkacz, asystent trenera Petera Ekrotha, przyznał, że pomimo wysokiej porażki zadowolony jest z meczu, który można podzielić na dwie części: - Wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania. Do 30. minuty polskiej bramki strzegł Krzysztof Zborowski. Następnie, przy stanie 0:7, zmienił go Rafał Radziszewski. Zawiodła nas skuteczność i gra w przewadze - tłumaczył szkoleniowiec.
W drugim towarzyskim meczu było już dużo lepiej. Na 90 sekund przed końcem meczu trener Peter Ekroth ściągnął z lodu Zborowskiego i wprowadził szóstego zawodnika z pola. Polacy kilkakrotnie byli bliscy doprowadzenia do remisu, ale ostatecznie to Białorusini zjechali z lodu jako zwycięzcy.
- Mecz był podobny do tego pierwszego z wyjątkiem wyniku. W dużo lepszej dyspozycji był dziś Zborowski. Zagraliśmy agresywniej. Wychodziliśmy do ataków z dwoma napastnikami i nie pozwalaliśmy Białorusinom na wiele strzałów (w tym elemencie 30-26 dla Polski). Białoruś gra szybki, kombinacyjny hokej i regularnie występuje w elicie. Żadna z drużyn, z którymi zmierzymy się w Toruniu, nie prezentuje takiego poziomu.