Polska gospodarka. Nie doceniają nas. Niektórzy prognozują wzrost bezrobocia

- Spośród największych globalnych instytucji finansowych najbardziej pesymistyczną prognozę dla polskiej gospodarki na 2012 rok przedstawił bank Goldman Sachs - twierdzi Maciej Bitner, główny ekonomista Wealth Solutions. - Według jego analityków wzrost gospodarczy ma w przyszłym roku wynieść jedynie dwa procent, czyli o pół punktu procentowego mniej niż prognozuje rząd i MFW.

Przeczytaj koniecznie podsumowanie roku: Gospodarka na Kujawach i Pomorzu 2011. Za nami kolejny trudny rok dla gospodarki

Niepokojąca jest też przedstawiana przez ten bank prognoza kursu euro do złotego. W pierwszym kwartale nadchodzącego roku nasza waluta ma się osłabić do poziomu 4,80 złotego za euro. Na koniec przyszłego roku wprawdzie prognozowany jest kurs EUR/PLN wysokości 4,30. Późniejsze umocnienie wynika z faktu, że modele banku wskazują na silne niedowartościowanie naszej waluty. Trudno jednak uwierzyć, że po tak gwałtownym osłabieniu nasza waluta mogłaby równie szybko odrobić straty.

Kiepsko wygląda też prognoza przedstawiona przez Deutsche Bank. Wzrost gospodarczy w przyszłym roku ma być również niski, bo 2,3 procent, a ponadto - zdaniem banku - tempo wzrostu PKB w roku 2013, zamiast wreszcie przyspieszyć, jeszcze bardziej spadnie.

Poznaj: Hity 2011 roku na Kujawach i Pomorzu

Za to JP Morgan, choć jest bardziej optymistyczny niż rząd w kwestii wzrostu gospodarczego, spodziewa się dalszego wzrostu bezrobocia z obecnych 12,1 procentów do 12,5 procentów.

Skąd tyle pesymizmu?

Obawiają się, negatywnego wpływu jaki wywrze na nasz kraj ewentualne pogłębienie się kryzysu w strefie euro. Trafne przewidzenie kierunku, jaki obierze euro-kryzys jest rzeczywiście kluczowe dla przyszłorocznych wyników naszej gospodarki. Pytanie tylko czy faktycznie strefa euro będzie w nadchodzącym roku znowu wyłącznie źródłem niemiłych zaskoczeń.

Zdaniem Bitnera, jest szereg powodów przemawiających za tym, by tak nie było. Po pierwsze, sięgająca 500 mld euro pożyczka, jakiej udzielił EBC bankom pozwoli w krótkim terminie uspokoić nastroje. Duża część tych środków zostanie bowiem przeznaczona na zakup rządowych papierów dłużnych, które z perspektywy instytucji finansowych cały czas stanowią bardzo atrakcyjną lokatę.

Czytaj też: Rosnąca inflacja uderza w konsumentów i oszczędzających!

Po drugie w międzyczasie zostaną zebrane środki pożyczkowe w ramach EFSF, za które będzie można skupować obligacje Hiszpanii i Włoch na rynku wtórnym, co przyczyni się do dalszego ustabilizowania ich rentowności.

A wprowadzone programy oszczędnościowe doprowadzą do zrównoważenia budżetów i stopniowego obniżania wskaźników zadłużenia. Mimo, że rynki czeka jeszcze restrukturyzacja długu Portugalii, to o los największych dłużników jestem raczej spokojny. W przypadku Hiszpanii rentowności już nawet wróciły do w miarę bezpiecznych poziomów z końca 2010 roku.

Polską gospodarkę jak również i polskiego złotego mogą zaś spotkać pozytywne niespodzianki. I to nie tylko ze strony strefy euro. Gdyby na przykład udało się szybko przeprowadzić zapowiedziane w expose reformy, któraś z agencji mogłaby się zdecydować na podniesienie naszego ratingu. Bardzo pomogłoby to polskiej walucie i przyciągnęło inwestorów na naszą, dołującą w mijającym roku, giełdę.

Nadzieje są i nie należy przejmować z zagranicy nadmiernego pesymizmu.