Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polski hokej wkrótce może dołączyć do najlepszych

Dariusz Knopik
Przy komentatorskim stanowisku z Jarosławem Krzoską (z prawej)
Przy komentatorskim stanowisku z Jarosławem Krzoską (z prawej) Fot. Archiwum prywatne
Rozmowa z Waldemarem Matuszakiem byłym sędzią, obecnie działaczem hokejowym.

Waldemar Matuszak

Waldemar Matuszak

Przez 24 lata (w 17 lat międzynarodowym) był sędzią.Szeciokrotnie wybrany najlepszym sędzią w Polsce w rankingu obserwatorów. W sumie sędziował ponad 700 spotkań w ekstraklasie. Z wielkich imprez nie prowadził tylko meczów w grupie A MŚ i podczas IOl. Łącznie sędziował 29 różnego rodzaju turniejach (MŚ ME, Puchar Europy, Puchar Kontynentalny, Euro Liga, Europejska Liga Wschodnia, Interliga, mecze reprezentacji). W ramach tych imprez prowadzil ponad 70 spotkań międzynarodowych na całym świecie. Obecnie członek zarządu PZHL (odpowiada za wydział sędziowski - przewodniczący). Jest także obserwatorem i ocenia bieżącą działalność sędziów. Komentator telewizyjny dla kanału TVP Sport. Żona Beata, dwie córki Marta studentka 5 roku UMK w Toruniu i Dominika uczennica I LO w Bydgoszczy.

- Jaka obecnie jest sytuacja hokeja na świecie?

- Nie jest to sport numer jeden, ale pnie się do góry. Władze światowej federacji promują dyscyplinę w dwojaki sposób. Przede wszystkim dbają o tych możnych, jak Rosja, Czechy, Skandynawia oraz NHL. Nie ustają w staraniach, aby hokej rozwijał się w krajach, gdzie jest mniej popularny. Potwierdzeniem pierwszego przykładu jest przywrócenie do życia Ligi Mistrzów (kiedyś nazwa brzmiała Euro Liga). W tym sezonie zagrało w niej sześć drużyn, ale już w przyszłym liczba zespołów ma być podwojona. Jeśli chodzi o drugi kierunek działań IIHF posłużę się naszym przykładem. Otrzymaliśmy prawo organizacji mistrzostw świata 1. Dywizji. W związku z tym w Toruniu powstaje druga tafla. To jest namacalny dowód rozwoju dyscypliny.

Reasumując, władze światowej federacji promują hokej pokazując to, co najlepsze i liczą, że ci najlepsi zachęcą kolejnych. Przypomnę, że w IIHF zrzeszonych jest 65 krajów, a kolejne starają się o wejście.

Reprezentacja kołem zamachowym
- A jak Polska prezentuje się na tym tle. Wydaje się, że nasz hokej znalazł się w odwrocie.

- Nie do końca jest to prawda. W odwrocie jest, przede wszystkim, w mediach ogólnopolskich i to rzeczywiście stanowi problem. W miastach, gdzie istnieje ligowy zespół, jego popularność jest w miarę stała. Nowe władze związku działają podobnie, jak szefowie IIHF - dwutorowo. Koncentrujemy się na reprezentacji, która ma być swoistym kołem zamachowym oraz na szkoleniu młodzieży. Poza tym, jak patrzę, ile gra drużyn amatorskich, to jestem dobrej myśli. Hokej może się rozwijać harmonijnie. Musimy trochę poczekać, aż ponownie przyjdzie na niego moda.

- Zatrzymajmy się na chwilę przy kadrze. Czy zatrudnienie Szweda Petera Ekrotha to pomysł Mariusza Czerkawskiego. Jaka była jego rola w wyborze szkoleniowca?

- Od kilku sezonów większość osób związanych z hokejem sygnalizowała konieczność rozdzielenia funkcji trenera kadry i klubowego. I dlatego taki krok był konieczny, aby oczyścić atmosferę wokół reprezentacji. Prezes Ingielewicz zaprosił do zespołu swoich doradców trzech wielkich polskiego hokeja: Mariusza Czerkawskiego, Wiesława Jobczyka oraz Henryka Grutha. Decyzja o zmianie trenera zapadła w sposób przemyślany, a osobiste zaangażowanie Mariusza gwarantowało znalezienie odpowiedniego kandydata. Przecież Mariusz wiele lat grał w Szwecji i dobrze zna tam wiele osób. Stąd wybór tego kierunku poszukiwań. Nie bez znaczenia była też chęć zmiany myśli szkoleniowej.

- Oponenci mogą powiedzieć, że postępu nie widać, bo turniej kwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich w Vancouver został przegrany.

- Ale pamiętajmy, że trener Ekroth pracował z kadrą ledwie dwa tygodnie. Suchy wynik jest przeciw trenerowi, lecz czas pracuje na jego korzyść. Po turnieju przedstawił kompleksowy raport o sanockim turnieju. Opisał każdą osobę związaną z reprezentacją, od hokeistów aż do osób sprzątających szatnie. Jeśli chodzi o zawodników, dokładnie ich scharakteryzował, co robią dobrze, a co muszą poprawić. To nie było kilka kartek raportu, lecz rzetelna i kompleksowa analiza. Bardzo podoba mi się zaangażowanie Petera w pracę. Przenosi na nasze podwórko wiele bardzo dobrych wzorców szwedzkiej szkoły. Ciągle jeździ na mecze ligowe i szuka kandydatów do reprezentacji.

- I co z tego. Przed toruńskimi mistrzostwami znowu kilku pewnie odmówi gry w kadrze.

- Tutaj też pewnie się coś zmieni na lepsze. W kraj poszła już informacja, że warto przyjeżdżać na kadrę. Prezes Ingielewicz postanowił uregulować wszystkie zaległości wobec reprezentantów. Te pisemne i ustne. Poza tym podwyższył im o 50 procent tzw. dniówkę za udział w zgrupowaniach. Poprawiła się też organizacja.

Bardzo aktywny jest wspomniany Czerkawski, który do naszej reprezentacji przenosi standardy z NHL i Szwecji . W ekipie pracującej z kadrą znalazły się osoby odpowiedzialne za organizację pracy, za czystość w szatni, za sprzęt.

Władzom związku udało się podpisać umowę z jedną z firm odzieżowych, która będzie ubierać reprezentację. To wszystko ma scementować ekipę. Może zaraz nie będzie widocznych efektów, jednak taka taktyka na pewno niebawem zaprocentuje.

Lodowiska tam i tu
- Na czym ma polegać szkolenie młodzieży?

- Na pomocy w finansowaniu szkolenia grup młodzieżowych. Będzie to możliwe dzięki środkom pozyskiwanym przez związek z Ministerstwa Sportu. Chcemy objąć szkoleniem jak najliczniejsza grupę młodych ludzi w różnych miastach oraz zapewnić jej możliwie najlepszych trenerów. Nie bez znaczenia jest też fakt umożliwiania młodym reprezentantom kontaktu z najlepszymi w Europie.

- Bez lodowisk trudno o masowość. O szkoleniu i graniu już nie wspomnę.

- Lodowiska też powstają. O Toruniu mówiłem. Niedawno powstał obiekt w Elblągu i już jest plan, by w ramach promocji dyscypliny zagrać spotkanie ligowe pomiędzy Stoczniowcem i Podhalem. Budowane jest lodowisko w Poznaniu. W Sosnowcu, podobnie jak w Toruniu, powstaje druga tafla. Mam nadzieję, że niedługo także w Bydgoszczy coś się ruszy. Koszt budowy takiego obiektu to kwota ok. 15 milionów złotych.

- Istnieje pogląd, że silna liga tworzy silną reprezentację. U nas liga jest słaba. Wielu uważa, że przeładowana w sensie grania. Trzy mecze w tygodniu powodują, że hokeiści czas spędzają w autokarach, zamiast trenować i podnosić swoje umiejętności. Czy jest sens wstawać o czwartej rano i jechać na drugi koniec Polski, po to tylko, by rozegrać mecz. Jak to zmienić? Czy są jakieś pomysły, które uzdrowią sytuację.

- Trudno znaleźć taki system rozgrywek, który zadowoliłby wszystkich. Jeden z projektów mówi o tym, by grać w piątek i niedzielę. Wówczas na przykład Stoczniowiec czy TKH grałyby na południu dwa spotkania. Chodzi nie tylko o przejazdy, także o zmniejszenie kosztów. Zamierzamy do końca lutego przygotować terminarz i regulamin rozgrywek na przyszły sezon. Dużą rolę mają do spełnienia tutaj prezesi i trenerzy poszczególnych klubów. Ich konsultacje są nieodzowne.

- Sportowo jesteśmy w drugiej lidze światowego hokeja. A jak sprawa ma się z sędziowaniem. To dla pana bardzo bliski temat.

- W tej kwestii władze IIHF postępują jak w sprawach sportowych. Sędziować mają najlepsi. Nie jest powiedziane, że jeśli kraj ma na przykład 15 arbitrów międzynarodowych, to wszyscy się do tego nadają. Rodzima organizacja sędziowska stara się być blisko wszystkich nowinek i na nie reagować. Tworzymy swoją reprezentację w światowych strukturach. Namówiłem Huberta Godziątkowskiego, by został obserwatorem międzynarodowym, ponieważ IIHF w tym sezonie poszukuje młodych i perspektywicznych osób. Nasi arbitrzy z cenzusem mają, po każdorazowym pobycie za granicą, obowiązek sporządzić raport i podzielić się wszystkimi informacjami. Zgadzam się, że my, sędziowie, jesteśmy postrzegani przez pryzmat siły krajowego hokeja. Mamy jednak nadzieję, podobnie jak hokeiści, że uda się awansować do elity.

- Skąd w panu tyle nadziei. Może my, po prostu, skazani jesteśmy na tę pierwszą dywizję. Przecież zawodowych hokeistów jest u nas mniej niż w Hiszpanii czy Nowej Zelandii. Lodowisk tyle, co przysłowiowy kot napłakał. Może nasze aspiracje są za bardzo rozbudzone?

- Jest w tym dużo prawdy, jednak bez takich pozytywnie zakręconych ludzi i to z wizją - trudno o jakikolwiek postęp. Przecież gdyby nie ekipa prezesa Ingielewicza, to z hokejem mogłoby być dużo gorzej. Szef związku nie tylko ma wizję, ale także plan, jak ją zrealizować. Dajmy mu trochę czasu. Ważne jest też, abyśmy wszyscy zaczęli myśleć pozytywnie, a nie tylko narzekać na wszystko i że ktoś coś zrobił źle.

Nauczmy się czerpać przyjemność z hokeja takiego, jaki on jest, lecz nie utrudniajmy walki o jego poprawę. Ważne jest też to, aby w hokeju nie było podziałów na "My i Oni ". Tylko wspólnie możemy kreować pozytywny wizerunek tej dyscypliny.

Rozmawiał
DARIUSZ KNOPIK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska