- Skąd wziął się pomysł zorganizowania takiego Stowarzyszenia?
- Z życia. Przez pewien czas pracowałem dla jednego z towarzystw ubezpieczeniowych jako likwidator szkód komunikacyjnych. Miałem do czynienia z ludźmi, którzy przeżyli stres, czasem tragedię i musieli radzić sobie z problemami dotyczącymi odszkodowań. A interesy ubezpieczycieli i ubezpieczonych nie zawsze są zbieżne, osobom nie dysponującym dostateczną wiedzą trudno jest poruszać się w gąszczu przepisów. W dodatku każde wystąpienie do sądu wiąże się z wydatkami, na które poszkodowanych często nie stać.
- A wy będziecie mieć fundusze?
- - Liczymy na to, że sądy będą z czasem orzekać na naszą rzecz tak zwane nawiązki, uzyskiwane od nietrzeźwych sprawców wypadków drogowych oraz od osób, które zbiegły z miejsca zdarzenia. Być może otrzymamy także darowizny bądź dotacje. Nasza działalność ma jednak społeczny charakter i zamierzamy udzielać wszelkiej pomocy zupełnie bezinteresownie.
- Kto może liczyć na waszą pomoc i jaki jest jej zakres?
- Stowarzyszenie ma charakter otwarty i będziemy pomagać wszystkim, którzy się do nas zwrócą. Członkami Stowarzyszenia jest dziś około dwudziestu pięciu osób, w tym kilku prawników. Wszyscy służymy pomocą tym, którzy są bezpośrednio ofiarami zdarzeń drogowych oraz osobom, które w wypadkach straciły swoich najbliższych. Tak wynika z naszego statutu. Oprócz tego -zamierzamy zająć się promocją działań, sprzyjających poprawie bezpieczeństwa na drogach.
- Czy prowadzicie już jakieś sprawy?
- Pierwsze są w toku, choć od zarejestrowania naszego Stowarzyszenia minęło zaledwie kilka dni. Zainteresowanych informujemy, że kontakt z nami jest możliwy pod numerem telefonu 232-71-46.
**
Pomoc z nawiązką
Rozmawiała: BARBARA SZMEJTER

Rozmowa z WOJCIECHEM BARGANOWSKIM, prezesem Stowarzyszenia Poszkodowanych w Wypadkach Drogowych.