Na toruńskiej porodówce rocznie odbieranych jest ponad 3000 noworodków. Sprawdziliśmy, jak przyjmowane są tam pacjentki.
Wchodzimy na oddział. Większość mam jest zbyt zmęczona, by z nami rozmawiać. W końcu trafiamy do pokoju, w którym leży pani Marta Wójcik. Pytamy o wrażenia. - Przyjeżdżając tutaj nie wiedziałam, czego się spodziewać - mówi mama Zosi. - Jednak już po chwili przestałam się martwić. Podczas moich poprzednich porodów położne tak się nie przejmowały. Teraz czułam się bezpiecznie i komfortowo. Urodziłam kilkanaście godzin temu, przez cesarskie cięcie. Na plus zaskoczyło mnie w zasadzie wszystko: od przyjęcia, po szybkość w podejmowaniu decyzji. Już godzinę po przyjeździe, postanowiono przeprowadzić cesarskie cięcie. W dodatku, przed operacją poinformowano mnie o regulaminie obowiązującym na porodówce. Ani przez chwilę nie zostałam sama.
Czytaj także: Tak się karmi pacjentów oddziału patologii ciąży na Bielanach w Toruniu
Pani Marta miała robione badania w związku z cukrzycą ciążową. Wyniki są dobre. Wszystko wskazuje na to, że pod koniec tygodnia Zosia trafi do domu, do swoich starszych sióstr, które skończyły 8 i 5 lat.
Nie wszystkie opinie o wojewódzkiej porodówce są tak dobre: - Rodziłam jakiś czas temu - mówi Anna Romańska, studentka. - Towarzyszyła mi położna, która przeciągnęła mój poród, tzn. zadzwoniła po lekarza dość późno. Personel jest mało współpracujący i otwarty na pacjentkę. Szczególnie zagubioną i zestresowaną pierworódkę. W czasie badania KTG usilnie kazano mi leżeć, chociaż taka pozycja nie jest zbyt komfortowa, gdy zaczynają się skurcze. Większość pracowników traktuje pacjentki bardzo przedmiotowo. Zdarzają się wyjątki - miałam szczęście spotkać dwie takie położne. Częściej jednak panie pokazują coś raz i odchodzą. Trzeba chodzić za nimi do pokoju i prosić o pokazanie raz jeszcze jak np. przystawić dziecko do piersi.
Niektóre mamy z Torunia decydują się na poród w Chełmży. Ten niewielki oddział przyjmuje rocznie 600 urodzeń.
- Chcieliśmy, żeby poród był pozytywnym wydarzeniem - mówi Żaneta (nazwisko do wiadomości redakcji). - Najprostszą drogą do tego jest życzliwy i wykwalifikowany personel. Co w takiej chwili po wystroju sali? Chełmża to nie masówka, to nie taśma. Wszystko dzieje się naturalnie. Ze wsparciem personelu, który jest wyrozumiały i cierpliwy. Można też skorzystać ze znieczulenia, bądź gazu rozweselającego.
Jak podkreśla Marta Kokorzycka, doula zajmująca się wspieraniem przy porodzie: - Przyszła matka powinna poznać swoje prawa. Wtedy będzie wiedzieć, o czym warto rozmawiać i czego wymagać od położnych i lekarzy. Rodząca może sama zdecydować, na jakie badania i zabiegi się zgadza i w jakiej pozycji dziecko ma przyjść na świat. W ciąży powinna spisać swoje preferencje porodowe.
- My natomiast dysponujemy jednym z najnowocześniejszych sprzętów - mówi Marek Maleńczyk, ordynator toruńskiej porodówki. - Działa on jak należy. Myśleć musimy tylko o jego wymianie raz na dwa lata.
Czytaj e-wydanie »