Funkcjonariusze wrocławskiej drogówki pełniący służbę na drodze S8 w rejonie Oleśnicy zostali wezwani na 31 kilometr tej ruchliwej trasy. Według telefonicznego zgłoszenia, na lewym pasie jezdni stoi opuszczony pojazd. Policjanci znaleźli porzuconego osobowego forda mustanga, w którym nie były włączone ani światła awaryjne, ani nie było obowiązkowego w takich przypadkach trójkąta ostrzegawczego.
- Auto faktycznie stało na lewym pasie jezdni. Kierująca nim osoba zamiast zjechać na pas awaryjny, który jest stworzony do tego typu sytuacji, zostawiła go na lewym pasie, którym zwykle poruszają się szybko jadące pojazdy – relacjonuje sierżant sztabowy Krzysztof Marcjan z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Samochód porzucony na S8 pod Wrocławiem. "My po auto szefa"
Policjanci zabezpieczyli samochód i wezwali na miejsce służby drogowe. Nagle zjawiło się dwóch mężczyzn, którzy poinformowali, że zostali przysłani przez swojego szefa. Wtedy okazało się, że to właśnie jemu skończyło się paliwo i zostawił pojazd na drodze ekspresowej, a sam wrócił do domu „na stopa”. Funkcjonariusze ustalili także dane kierowcy, który teraz stanie przed sądem. W takim wypadku grzywna może sięgnąć 1500 złotych.
