Wieczorem telefon. Dzwoni pracownik firmy telemarketingowej z Warszawy. Gratuluje mi wygranej. Nie starałam się nic a nic, a jednak dostanę komplet garnków. To w prezencie od firmy, w ramach podziękowania za udział w spotkaniu, na jakie telemarketingowiec mnie teraz serdecznie zaprasza.
Zobacz wideo: Prognoza pogody na zimę 2020/2021.
- Nie wstyd panu pracować w firmie, która pod przykrywką zaproszeń na warsztaty kulinarne czy zajęcia rehabilitacyjne werbuje ludzi na pokazy, podczas których będzie im wciskać drogie naczynia i niby pokonujące raka materace dla chorych? - pytam. Dalsza rozmowa dotyczy już naciągania.
A pan odpowiada: - Nie wstyd. Ja za naciągacza się nie uważam. Każdy wykonuje taką pracę, jaką powinien. Swoją wykonuję dobrze, więc dodzwoniłem się do pani i zapraszam na warsztaty kulinarne.
Fakt, dodzwonił się, chociaż przedstawiciele prawdopodobnie tej samej firmy dzwonili z sześciu innych numerów i je zablokowałam. Ten rozmówca był siódmy.
- Skorzystanie z zaproszenia nie jest przymusowe. Podobnie, jak nabycie naszych towarów - zaznacza pan.
- Czyli jednak pan przyznaje, że podczas pokazu będzie możliwość zakupu tych rzeczy?
Rozmowa kończy się moim stwierdzeniem: - Nie życzę sobie kolejnych telefonów od państwa.
Niewiele to dało, ponieważ w ciągu kilkunastu minut dostaję SMS-a: „Przypominamy o prezentacji firmy, która odbędzie się w piątek o godz. 16.00 w hotelu (...)”.
Trzeba uważać, bo podobnych telefonów mieszkańcy regionu ostatnio odbierają wiele. I słyszą o nagrodach za przyjście. Firma z Częstochowy rzekomo funduje 3-dniowy pobyt w wybranym przez zainteresowanego hotelu, a ta z Gdańska wręcza poduszkę masującą z kamieniami likwidującymi m.in. ból kręgosłupa.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów tropi nieuczciwe firmy grasujące po całym kraju. W ubiegłym tygodniu nałożył ponad 1,6 mln zł kary na spółkę Swiss-Med ze Stęszewa (Wielkopolska). Zapraszała na debatę o zdrowym stylu życia, podczas której każda przybyła para dostanie wielofunkcyjny, automatyczny ekspres do kawy.
W UOKiK informują: - W rzeczywistości była to prezentacja i sprzedaż produktów, a prezent okazywał się kawiarką lub ekspresem przelewowym o wartości kilkudziesięciu złotych. Podczas pokazów Swiss-Med kusił też „promocjami”, np. oferował za 10,5 tys. zł zestaw z pościelą wełnianą i pięcioma innymi urządzeniami, podczas gdy produkty te kupowane osobno rzekomo miały kosztować ponad 45 tys. zł.
