Pościgi, kontrole i tarczki "tacho". Byliśmy na patrolu z funkcjonariuszami ITD [zdjęcia]

Razem z inspektorami Marcinem Mroczkowskim i Marcinem Kłosińskim wybraliśmy się na patrol po powiecie radziejowskim. Podczas kontroli kilku samochodów ciężarowych funkcjonariusze włocławskiego oddziału ITD ujawnili kierowcę, który nie stosował się do czasu pracy, inny nie zastosował się do ograniczenia ruchu aut ciężarowych i prowadził o 13 ton za ciężką ciężarówkę.

- Powiat radziejowski posiada dwa miejsca do ważenia pojazdów ciężarowych co znacznie ułatwia nam pracę - powiedział Marcin Mroczkowski, kierownik oddziału ITD we Włocławku.
Nasz wspólny patrol zaczęliśmy w Płowcach, gdzie funkcjonariusze pod lupę wzięli volvo i dafa. Kierowcy mieli wszystkie wymagane dokumenty. Więc kontrola poszła sprawnie. - Kierowca dafa ma elektroniczny tachograf, volvo zwykły. Obliczenie czasu pracy kierowcy różni się - wyjaśnia Marcin Kłosiński. - Są sposoby by ingerować w rejestrowanych na nich czas. - Nie ma takiej potrzeby - zaprzeczył Waldemar Kowalski. - Jeżdżę głównie na potrzeby własne, więc nie mam nacisku z góry, że muszę być szybciej.
A naciski są. Nie ukrywają tego inni kierowcy, których kontrolowani funkcjonariusze. - Jak jeździłem na kontenerach to co 4,5 godziny tarczkę wyrzucałem za okna. Przewoźnik miał to wliczone w koszty. Mieliśmy być szybko na miejscu. Teraz też, bo inaczej na nasze miejsce są inni - powiedział pan z woj. Podlaskiego. -

Ale w tachografy nie ingerujemy.
Praca w ITD do łatwych nie należy. Po każdej kontroli jest stos dokumentów do wypełnienia. Z Płowiec udaliśmy się do Radziejowa. Przy okazji kontrolując okoliczne wsie. W Radziejowie w oko funkcjonariuszy wpadła żółta ciężarówka, która mogła być przeładowana. Na szczęście wszystko było w normie. Z Radziejowa pojechaliśmy do pobliskiego Zakrzewa. gdzie panowie z ITD zauważyli uciekającą ciężarówkę. Auto ważyło 45 ton i było o 13 ton za ciężkie, co stwierdzono po ważeniu w... Osięcinach, bowiem powiat aleksandrowski nie ma wagi do aut ciężarowych.

Zobacz także: Fotoradar był źle ustawiony, pomiary zostały anulowane
Zanim ciężarówka została skontrolowana, funkcjonariusze musieli zrobić pościg, bowiem kierowca uciekał. Wiedział, że ma kilka "grzeszków" na sumieniu. Niezabezpieczony ładunek to jedno. Na dodatek uciekając przed funkcjonariuszami skręcił w drogę, gdzie obowiązywał zakaz wjazdu pojazdów cięższych niż 8 ton.
Kierowca otrzymał mandat 1000 złotych i 2 punkty karne, 500 złotych mandatu musi zapłacić przewoźnik za brak dokumentu przewozowego. Ponadto wszczęto wobec niego postępowanie administracyjne z tytułu przeładowania pojazdu.

Później też nie było wesoło.
To miała być rutynowa kontrola białego volvo. Ruch aut ciężarowych był już znikomy, bowiem po godz. 18 po polskich drogach nie mogą poruszać się wszystkie ciężarówki, jedynie te przewożące paliwo lub żywność. Jednak kierowca volvo skrócił sobie tygodniowy odpoczynek, co wykryli pracownicy ITD po wydruku z tachografu. Kierowca otrzymał mandat 600 złotych.

Godzina. 19.30, mieliśmy już wracać do Płowiec. Wtedy to wpadł kierowca mana, który nie dostosował się do weekendowego zakazu. - Miałem być szybko na miejscu, bo ciągle mnie poganiają. Wiedziałem, że źle robię, ale bałem się o pracę - tłumaczył niesforny kierowca.