Na wniosek pięciu radnych, złożony przez Wojciecha Kroplewskiego, Rada wprowadziła do porządku obrad uchwałę o współfinansowaniu inwestycji ze środków zewnętrznych, a nie tylko przez powiat i gminę.
Radni nie podważali już procedury głosowania na marcowej sesji i nie polemizowali ze stanowiskiem przewodniczącego Janusza Kiedrowskiego, który nie wprowadził uchwały do porządku obrad. Kiedrowski był zresztą nieobecny na sesji.
To jest szantaż
Zanim zajęli się halą, burzę wywołał burmistrz Edmund Kowalski. Miał przyjechać do pensjonatu w Raciażu, gdzie trwały obrady, żeby podpisać akt notarialny o zamianie gruntów ze starostwem pod budowę Domu Pomocy Społecznej. Ale nie przyjechał. Uznał, że poczeka na decyzję co do hali. - To jest szantaż! - słychać było na sali.
Emocje nie ostygły pomimo przerwy w obradach na zjedzenie obiadu. - Czy to jest moralne łączenie budowy hali i zamiany gruntów? - pytał starosta Andrzej Wegner. - Zostaliśmy przez burmistrza postawieni pod ścianą - komentował Kroplewski.
Uczestniczący w obradach prezes spółki OSiR wiceburmistrz Jarosław Góral tłumaczył, że burmistrzowi udzieliły się emocje. Ale przyznał, że to radni miejscy podsunęli mu ten pomysł.
Szansa dla następnej kadencji
Uchwała przeszła głosami ośmiu radnych, pięciu było przeciw, a dwóch wstrzymało się od głosu.
- Dajmy szansę naszym następcom. Jestem przekonany, że w ciągu trzech - czterech lat sala powstanie ze znacznym udziałem środków z zewnątrz - argumentował Kroplewski. Anna Ziegler nie chciała zostawiać następnym dwóm kadencjom problemu spłaty tak dużej inwestycji. Teresa Cherek-Kanabaj zarzuciła, że radni w marcu dostali uchwałę dopiero przed sesją, a tak ważne decyzje powinny być analizowane i uzyskiwać bezwzględną większość głosów.
Z kolei Zbigniew Grugel chciał zdjąć uchwałę z porządku obrad, bo przygotowana została "na kolanie". Józef Basta też był przeciw. Przekonywał, że hala ma być spłacana z wynajmu obiektu, więc tych pieniędzy i tak nie ma. - Zmienianie co chwilę decyzji to ośmieszanie się - uznał.
Zła współpraca samorządów
- Nie myślałem, że tak będzie. Sądziłem, że wcześniejsza decyzja zostanie utrzymana - powiedział nam po głosowaniu prezes Góral. Według niego, odbije się to na współpracy miasta z powiatem.
Spółka ma teraz starać się o unijne pieniądze na lata 2007 - 2013. Nie wiadomo jednak, czy dofinansowanie otrzyma, bo złożony w zeszłym roku wniosek do ZPORR nie przeszedł.