Zachowała się pożółkła kartka

Stanisław Winczyk, wywieziony do Niemiec,gdzie zginął prawdopodobnie zastrzelony przez więziennego strażnika
- Chodzi o dziadka ze strony mamy - wyjaśnia dr Ewa Winczyk. - Wiedzieliśmy tylko tyle, że mieszkająca w Łodzi rodzina: mój dziadek Stanisław, babcia Regina i ich troje dzieci, w tym moja mama, z chwilą wejścia Niemców trafili do więzienia w Radogoszczy. Stamtąd do więzienia w Sieradzu przewieziono dziadka i brata mamy Szczepana, skąd zostali wywiezieni do Niemiec. Dziadek trafił do ciężkiego więzienia w Braunsbedra. Przez długi czas nikt z rodziny nie wiedział, co się z nim dzieje. W tysiąc dziewięćset czterdziestym czwartym roku babcia dowiedziała się, że dziadek nie żyje. Jej syn Szczepan wrócił - snuje opowieść Ewa Winczyk.
Przez 66 lat rodzina nie wiedziała, gdzie został pochowany Stanisław Winczyk i czy w ogóle istnieje jakiś jego grób.
- Niedawno znalazłam wśród rodzinnych pamiątek mojej mamy pożółkłą kartę z niemieckimi pieczęciami i nazwiskiem dziadka - tłumaczy Ewa Winczyk, pokazując niewielki urzędowy papier. Wynika z niego, że dziadek pani Ewy zmarł w wieku 42 lat w więzieniu w Braunsbedra i że został pochowany koło Lipska.
W rodzinie pani Ewy opowiadano, jak kilka lat po wojnie ktoś przywiózł wiadomość, że Stanisław Winczyk trafił do więzienia o zaostrzonym rygorze, i że tam został zastrzelony, gdy stanął w obronie jakiegoś Polaka. Podobno szarpnął czy uderzył niemieckiego strażnika, a ten bez namysłu wyjął pistolet z kabury i strzelił.
Pomogła Misja Pojednania

Andrea Peter-Sille z Urzędu Miasta w Braunsberda wskazuje mogiły innych Polaków
(fot. Fot. nadesłane)
Nikt z mojej rodziny nie miał nadziei na znalezienie grobu dziadka. Próby jego odnalezienia podejmował wiele lat temu jeden z braci mamy - nie ukrywa dr Winczyk. Pokazała znaleziony dokument Tadeuszowi Krepsowi, prezesowi Stowarzyszenia Misja Pojednania. On z kolei skontaktował ją z doktorem Gustawem Bekkerem, mieszkającym w Niemczech, współzałożycielem tego stowarzyszenia.
Gustav Bekker pochodzi z Kujaw. Urodził się w niemieckiej rodzinie, we wsi Wiktoryn (gm. Waganiec, pow. aleksandrowski). Jest emerytowanym lekarzem. Od lat wspólnie z Tadeuszem Krepsem, dyrektorem sanatorium "Gracja" w Ciechocinku, starają się w ramach Stowarzyszenia Misja Pojednania zbliżyć podzielone wojnami narody - polski i niemiecki. Dziełem tego stowarzyszenia było słynne spotkanie westerplatczyków i byłych marynarzy pancernika Schleswig-Holstein.
- Tu, w Niemczech, niektórzy mają mi tę działalność za złe. Mówią, że więcej działam na rzecz Polaków niż Niemców - nie ukrywał dr Bekker, w telefonicznej rozmowie z "Pomorską". Przyznał, że na wieść o tym, że Ewa Winczyk poszukuje grobu dziadka, natychmiast uruchomił wszystkie swoje kontakty i znajomości. Telefonował do urzędów i osób prywatnych i już po kilkunastu dniach udało mu się ustalić, że Stanisław Winczyk został pochowany na cmentarzu w Neumark koło Lipska i że są tam mogiły 42 innych Polaków.
Czy uda się ustalić przyczyny śmierci?
- Bardzo mi pomogli urzędnicy urzędu miejskiego w Braunsberda, pani Andrea Peter-Sille i pan Frank Hoffmann. Dostałem nawet kopię aktu zgonu pana Stanisława Winczyka. Napisano w nim, że zmarł na serce - mówi doktor Bekker, który zainteresował się też przyczynami zgonów innych Polaków.
- To dziwna sprawa, bo wszyscy mają wpisaną tę samą przyczynę: atak serca. Trudno uwierzyć w taki zbieg okoliczności. Będę się starał dowiedzieć, jak było rzeczywiście. Może się uda, choć minęło tyle lat - mówi nasz niemiecki rozmówca.
Dr Bekker uważa, że historia o zastrzeleniu Stanisława Winczyka w więzieniu może być prawdziwa. A co do innych pochowanych w Neumark Polaków przypuszcza, że mogli zostać rozstrzelani albo zginęli podczas nalotów. Jest pewien, że dokumenty znalezione w urzędach nie mówią prawdy o przyczynie ich śmierci. - Może żyją gdzieś świadkowie? Będę szukał - zapowiada.
Ewa Winczyk dostała od dra Bekkera zdjęcia z cmentarza w Neumark, na którym pochowany jest jej dziadek. W miejscu pochówku pana Stanisława jest zadbana mogiła z tablicą, na której widnieje imię nazwisko, rok urodzenia i śmierci.
- Wiosną na pewno tam pojadę - zapowiada pani doktor.
Czytaj e-wydanie »