1 z 4
Przewijaj galerię w dół

fot. Paweł Relikowski
Jedni pomagają, a inni... uprawiają turystykę powodziową. „Tam są potrzebni ludzie z łopatami, a nie aparatami” - mówią nam ci, którzy wrócili z południa Polski.
2 z 4

fot. Nadesłane
Paweł Pyrz, sołtys Tryszczyna: - Objeżdżam posesje i wybieram te, gdzie są największe potrzeby. Sam sobie szukam zajęcia. Wczoraj wyciągałem auto z rzeki. W nocy pilnuję koparki, bo kradną, co się da, a w dzień obiad z konserwy.
3 z 4

fot. Nadesłane
Jerzy Bieńkowski: - Widziałem wypadek pojazdu służb ratowniczych z autem, którego właściciele przyjechali porobić sobie fotki. Ta turystyka właśnie jest kolejną tragedią ludzi, którzy ucierpieli, a teraz czują się jak małpki w zoo.