Worki co 200 metrów...
- Strach zawsze jest. Odkąd tu mieszkamy, nie było takiej wody. A jesteśmy tu od dziesięciu lat. Meble przenieśliśmy na wyższe piętro. Tak na wszelki wypadek - opowiada Marek z Ciechocinka, który mieszka około 150 metrów od wału przeciwpowodziowego. Zastaliśmy go jak z grupą mieszkańców napełniał worki z piaskiem przy ciechocińskiej przepompowni. To tu dochodziło do niewielkich przecieków. - W wielu miejscach zwierzęta ryły dziury w wale. To też zagraża jego trwałości. Woda może się przebić - komentowali mieszkańcy biorący udział w akcji.
Wczoraj na całej długości wału wzdłuż Wisły pracowały setki osób. Co 200 - 300 metrów składowano zapasy worków z piaskiem. Na wypadek, gdyby woda przerwała wał. Gorączkowa robota wrzała przy moście na Tążynie między Wołuszewem a Otłoczynem. Co chwila przejeżdżały wywrotki dowożące piach. Przy napełnianiu worków pracowali ochotnicy z całej gminy Aleksandrów Kujawski, mieszkańcy m.in. Stawek, Służewa, Odolionu, Podgaju. Zabezpieczano też wałem podtopione gospodarstwo przy Tążynie. - Tu jest zagrożenie, że po południu może nadejść najwyższa woda i zaleje drogę do Otłoczyna. Dlatego niebawem zamkniemy workami przejazd asfaltówką przez wał - mówili Marek Różycki i Tadeusz Kozłowscy, radni z gminy Aleksandrów.
Oby wały nie namokły
W powiecie woda podtopiła gospodarstwa w Siarzewie i Otłoczynie. Zamknięte zostały dwie drogi powiatowe - od "jedynki"do wału w Otłoczynie i trasa z Ciechocinka do Nieszawy od wału przy Wiśle.- Największym zagrożeniem nie jest przelanie się wody przez koronę wału. Boimy się długości fali i rozmiękczania wałów. Woda może je przerwać - relacjonował sytuację w powiecie starosta Zbigniew Żbikowski. - Na całej długości gromadzone sa worki z piaskiem, na wypadek, gdyby wały nie wytrzymały naporu rzeki. Do wczoraj służby ratownicze ewakuowały kilkanaście osób z gminy Raciążek i dwie z Nieszawy. W Siarzewie ewakuowano też zwierzęta gospodarskie. Niestety nie wszyscy na obszarze bezpośrednio zagrożonym chcieli opuścić swoje domy.
W niedzielę w południe poziom wody wynosił w okolicach Ciechocinka 844 centymetry ponad średni stan Wisły. - Fali kulminacyjnej spodziewamy się dziś po czwartej. Najgorzej będzie w poniedziałek i wtorek, bo namokną wały - mówił nam wczoraj starosta Żbikowski.
Straż czuwa
Według nieszawskiego magistratu wczoraj sytuacja w samym mieście była opanowana. - Mamy informacje, że woda już raczej się nie podniesie, może jakieś dziesięć, dwadzieścia centymetrów. Dużego zagrożenia dla miasta nie ma. Teraz poziom wody jest na wysokości bulwarów, gdzie nie gdzie trochę poniżej. Natomiast woda zalała parking przy przeprawie, bo ten jest położony niżej niż same bulwary - wyjaśniał burmistrz Andrzej Nawrocki.
Kilka budynków w mieście, na wszelki wypadek, zostało zabezpieczone workami z piaskiem i folią, m.in. przy bulwarach w pobliżu przeprawy promowej, koło kościoła i nad samą Wisłą.
W najwyższej gotowości są również strażacy z powiatu aleksandrowskiego. Państwowa Straż Pożarna dostała wsparcie kompanii specjalistycznych z Polski. W aleksandrowskiej komendzie stacjonują dwie kompanie odwodowe PSP z Białegostoku i warmińsko-mazurskiego. W razie konieczności może zostać natychmiast uruchomione osiem łodzi z wyposażeniem, kilkanaście autobusów i trzy amfibie BTS na gąsienicach. Do dyspozycji strażaków jest też śmigłowiec, który z powietrza monitoruje sytuację na Wiśle. - Patrolujemy wały. W razie wystąpienia przecieków zaczniemy je uszczelniać. Mamy też łodzie, którymi w razie potrzeby będziemy ewakuować mieszkańców z zagrożonych gospodarstw lub dowozić żywność i wodę - tłumaczył nam wczoraj brygadier Tomasz Kubik, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Aleksandrowie Kujawskim.