Jak tłumaczą lekarze, zwiększyła się liczba wskazań do cesarskich cięć.
- Na całym świecie liczba cięć cesarskich rośnie - przyznaje Piotr Piekarski, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego w Chełmnie. - I chociaż nie ma cięć na życzenie, to i tak 30 procent porodów w naszym szpitalu ma taki właśnie finał. Pamiętać trzeba, że to duży i poważny zabieg, związany ze znaczną utratą krwi i że zawsze najlepszy jest poród naturalny.
Położnik przypomina, że aby kobieta była bardziej rozluźniona stosują różne metody - między innymi tzw. gaz rozweselający.
- Technika poszła naprzód, mamy różne rodzaje znieczuleń - podkreśla Piotr Piekarski. - Poza tym, cała akcja porodowa monitorowana jest przez KTG. To aparatura, która wyprzedza to, co ma się wydarzyć, na przykład informuje o tym, że za chwilę może dojść do niedotlenienia płodu.
Czytaj e-wydanie »