Powiat chełmiński. Wały przeciwpowodziowe podziurawione przez bobry, przecieka woda

Wały przeciwpowodziowe w Bieńkówce, choć nie nadeszła jeszcze fala kulminacyjna, już nie wytrzymują naporu wody. Miały być wzmacniane kilka lat temu. Gotował była dokumentacja, a Kujawsko-Pomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych we Włocławku miał pozwolenie na budowę. Tylko... pieniędzy nie było.

Może być dramatycznie
- Mieli wzmocnić koronę wału, zrobić przesłony ebonitowe, by woda nie przesiąkała - mówi Krzysztof Wypij, wójt gminy Chełmno. - Pozwolenie na budowę straciło ważność. Wały są duże, ale przesiąkają, po naszej stronie widać wodę, dochodzi do podtopień. Pracownicy melioracji zasypują nory wykopane przez zwierzęta. Jeśli pod ziemią są jeszcze nieodkryte korytarze zrobione przez lisy, bobry czy borsuki, to przez nie rzeka wyleje na pola.

Zdaniem wójta, gospodarstw zalać nie powinna.
- Chyba, że dojdzie do przerwania wału - dodaje wójt. - Strażacy będą monitorowali te okolice.

Mieszkańcy wsi twierdzą, że takiej wody nie było tu od 1961 roku.
- Wtedy było duże zagrożenie, woda podchodziła pod wały, ale zaraz je wzmocniono - mówi Jerzy Szmelc, który mieszka tu od urodzenia. - Teraz ludzie nie panikują.

Krzysztof Lamparski i Wacław Zaborowski z Gospodarstwa Pomocniczego K-P ZMiUW odkopali dziury przy wale i je zasypują.

- By zabezpieczyć wał, trzeba najpierw dokopać się do wszystkich korytarzy, które zrobiły sobie zwierzęta, potem nawieść gruntu, zakopać i zagęścić - podkreślają. - To, że wały są porośnięty trawą i szerokie, tylko je wzmacnia.
- Nie zgadzam się, to właśnie te niewykoszone trawy przyciągają bobry, a te kopią nory, dziurawią jak sito wały i przez zrobione przez nich dziury przecieka woda - mówi jeden z mieszkańców wsi.

Robert Deruba, kierownik chełmińskiego Biura Terenowego K-P ZMiUW zapytany o wykaszanie wałów przyznaje, że nie ma na to wystarczająco dużo pieniędzy.
- Gdybyśmy mieli często kosić, musiałbym zrezygnować z utrzymania jakiegoś kanału, a na tych terenach utrudniłoby to życie rolnikom - zaznacza Druba. - Muszę wybierać. Wiele walów za dopłaty bezpośrednie wzięli w opiekę rolnicy, oni o nie dbają. Z pozostałymi mamy problem.

O zaniechaniu robót mających na celu wzmocnienie wału mówi:
- Łatwiej załatwić formalności niż pozyskać pieniądze, procedury dłużej trwają. W przyszłym roku mają się rozpocząć prace na nizinie miejskiej, bo kontrola wykazała, że część miejskiego wału chełmińsko - grudziądzka, jest w gorszym stanie. Potem zajmiemy się niziną wiejską. Teraz zasypujemy i zagęszczamy nory, które przy wale zrobiły bobry. Przez te korytarze przelewa się woda. Gdybyśmy tego nie zrobili, z nadejściem wielkiej fali woda przelałaby się na okoliczne pola. A tak - nie będzie zagrożenia. Jest inne. Jeśli wysoka woda długo się utrzyma, nie będzie zalań, ale podmoczenia pól. To już jednak zależy od pogody.

Szkodniki pod ochroną
Pracownicy melioracji ze zwierzętami walczyć nie planują.
- Pułapek na bobry, które ryją nory, stosować nie możemy, to teren objęty ochroną natura 2000 - informuje Robert Deruba.

Stany alarmowe na Wiśle nie są przekroczone.
- Na służbie jest więcej strażaków, ale zagrożenia powodziowego nie ma - zapewnia Hieronim Saran, rzecznik prasowy PSP.

Wyświetl większą mapę