- Jeszcze niedawno tworzyliśmy co roku pięć klas pierwszych. Teraz są to raptem trzy klasy - mówi Andrzej Konieczka, sekretarz gminy Strzelno. - Liczba uczniów nie przekłada się jednak wprost na liczbę nauczycieli. Może prostsze jest to, jeśli chodzi o nauczanie początkowe, bo tutaj jeden nauczyciel uczy jedną klasę. U nas jednak nie było zwolnień, odejścia nauczycieli odbywają się naturalnie - ktoś idzie na emeryturę, ktoś się wyprowadza.
Mniej dzieci, nie zawsze oznacza mniej nauczycieli
Andrzej Konieczka podkreśla też, że mniejsza liczba uczniów nie ma wpływu na liczbę etatów w wiejskich szkołach.
- Jeżeli w klasie było 15 uczniów, a teraz jest ich 10 to i tak mają tyle samo godzin lekcyjnych i musi być nauczyciel. Oddziały są mniejsze, a my dostajemy mniejszą subwencję.
Żeby szkoła nie przynosiła gminie strat do jednego oddziału należałoby przyjąć około 30 uczniów. A najmniejsze szkoły powinny mieć przynajmniej 100 uczniów. Tymczasem w szkołach wiejskich jest ich 60-80. Mniej liczne są także oddziały.
- Trudno do jednej pierwszej klasy szkoły podstawowej upchnąć 30 uczniów, nauczyciel nie byłby w stanie dobrze zająć się nimi. Tak liczne klasy można tworzyć w szkołach ponadgimnazjalnych. My klasy tworzymy 23-24-osobowe.
Zwolnień nie powinni obawiać się też nauczyciele w gminie Mogilno. Szkoły bronią się przed drastycznym spadkiem liczby uczniów. W roku szkolnym 2009/2010 do szkół podstawowych uczęszczało 1580 uczniów. W tym roku jest ich o 40 mniej. Ale jak mówi Jarosław Lorek, dyrektor Zespołu Obsługi Szkół i Przedszkoli powinno ubyć 100 uczniów. Do pierwszych klas przyjęto jednak 50 sześciolatków. Najwięcej z nich, bo aż 26, czyli cała jedna klasa, trafiło do "trójki".
- W poprzednich latach ubywało nam 100-120 uczniów rocznie. Niż demograficzny chyba mamy za sobą. Wchodzimy w fazę stagnacji. Zakładamy, że w przyszłym roku do klasy pierwszej trafi dodatkowo 100 dzieci sześcioletnich - mówi Jarosław Lorek.
Dodajmy, że w gminie Mogilno nie uległa zmianie liczba gimnazjalistów, jest 672. Jak mówi dyrektor Lorek zwiększenie liczby uczniów w podstawówkach zrównoważy niż w gimnazjach. Wtedy dzięki "przesuwaniu" nauczycieli między placówkami oraz przechodzeniu na emeryturę uda się uratować etaty.
Praca zależy od uczniów
Niż demograficzny odczuwają teraz szkoły ponadgimnazjalne. We wszystkich placówkach powiatu mogileńskiego w tym roku ubyły 3-4 oddziały. Nic dziwnego, że szkoły próbują zwabić do siebie młodzież z ościennych powiatów. Mają w tym pomóc nowe kierunki nauki. W tym roku planowano uruchomienie klasy technikum logistycznego. Nie znalazło się jednak tylu chętnych, aby powstała taka klasa. Czy powiat będzie ograniczać liczbę etatów i nauczyciele jakich przedmiotów mogą być zagrożeni? Jak mówi Andrzej Konieczka, naczelnik wydziału oświaty starostwa mogileńskiego, to zależy od preferencji uczniów. Jeśli będzie więcej chętnych do uczenia się szkołach ogólnych, to będą potrzebni nauczyciele polskiego, historii czy matematyki. Jeżeli młodzież będzie wybierać technika i szkoły zawodowe potrzebni będą nauczyciele przedmiotów zawodowych.