Kontrolę w Domu Pomocy Społecznej przeprowadzili pracownicy urzędu wojewódzkiego. Sprawdzanie jak funkcjonuje placówka właśnie się zakończyło.
Przeczytaj także: Śmierć kobiety z Siemionek. Nikt nie jest podejrzany
Była kontrola i jest doniesienie
Urzędnicy niechętnie mówią jednak o szczegółach kontroli. Ale rzecznik wojewody Bartłomiej Michałek potwierdza nasze informacje, że efektem kontroli jest złożenie doniesienia do prokuratury. Najpierw doniesienie wpłynęło do prokuratury okręgowej w Bydgoszczy. Ta przekazała sprawę do prokuratury rejonowej w Inowrocławiu. Doniesienie złożono w związku z możliwymi nieprawidłowościami do jakich dochodziło w DPS. O jakie nieprawidłowości chodzi?
- Na tym etapie nie chcielibyśmy o tym mówić, bo sprawa toczy się w prokuraturze - mówi Bartłomiej Michałek.
Sporo materiału do analizy
Niewiele na temat sprawy mają do powiedzenia prokuratorzy. Zastępca prokuratora rejonowego w Inowrocławiu, Sławomir Głuszek przyznaje jedynie, że służby wojewody złożyły doniesienie po kontroli w Siemionkach. Chodzi o sprawdzenie czy dochodziło do nieprawidłowości ze strony zarządzających domem. Czynności w tej sprawie potrwają przynajmniej kilka tygodni. Śledczy będą mieć sporo pracy, bo do prokuratury wpłynęła w tej sprawie obszerna dokumentacja.
"Kosmetyczne" zalecenia po kontroli
Tymczasem dyrektor DPS, Dariusz Chudziński pytany o efekty kontroli prowadzonej przez urząd wojewódzki mówi, że o złożeniu doniesienia do prokuratury nic nie wie. Jak podkreśla dostał zalecenia pokontrolne, które miały charakter "kosmetyczny".
- To były takie rzeczy, które wykonaliśmy zaraz po kontroli lub jeszcze w jej trakcie - mówi dyrektor.
O sprawie prowadzonej przez prokuraturę Dariusz Chudziński mówi: - Nie mam pojęcia o co może chodzić. My ciężko pracujemy i wykonujemy swoje obowiązki najlepiej jak potrafimy.
Śmiertelny wypadek i zwolnienia
Pytanie o to, czy DPS w Siemionach dobrze funkcjonuje pojawiają się nie po raz pierwszy. W 2011 roku w placówce doszło do tragicznego wypadku. Pensjonariuszka poniosła śmierć po upadku z okna domu. Odpowiedzialność za wypadek spadła na pracowników domu. Personel (pięć osób) posądzono o zaniedbania.
Chodziło o podejrzenie, że nie zapewniono bezpieczeństwa chorej kobiecie, a tuż po tragedii zacierano ślady. Karą dla dyżurujących podczas wypadku osób było dyscyplinarne zwolnienie z pracy.
Czytaj e-wydanie »