Powiedzenie wicepremier Bieńkowskiej robi furorę. No sorry, taki mamy klimat...

- Czy to nie jest głupota, że po ul. Chojnickiej jedzie pług i zrzuca śnieg na chodnik, a zaraz za chwilę jedzie sprzęt po chodniku i robi to samo, tylko że zrzuca śnieg na ulicę? - pyta Czytelnik.

- Nie da się chodzić po schodach, bo ślisko - narzekają Czytelniczki. - Gdzie piaskarki? Gdzie piach i sól?

Wiele gromów spada na głowę Bogu ducha winnego szefa Zakładu Transportu i Usług, bo mieszkańcy wciąż myślą, że to on koordynuje zimowe utrzymanie chodników i dróg w mieście.

Od tego roku jednak pretensje kierować należy do Jarosława Dery w urzędzie miejskim. - Czy mam powiedzieć jak minister Bieńkowska? - pyta Dera. - Śnieg sypie już trzy dni i tak naprawdę to na jego sprzątnięcie mamy 23 godziny od ustania opadów, ale wszyscy są na ulicy i pracują. Po drogach gminnych jeżdżą pługi, a w mieście mamy ośmioro bezrobotnych, którzy usuwają śnieg.

Zobacz: Sorry, mamy taki klimat - E. Bieńkowska o opóźnieniach na kolei [wideo]

Jak mówi Dera, to głównie panie i trudno wymagać, żeby machały łopatami jak młodzieńcy. Panów jest jedynie dwóch. - Robimy, co możemy - zapewnia Dera. - Mieszkańcy też mają obowiązek sprzątać przy swoich posesjach, choćby na takich ulicach jak Hallera, gdzie chodnik ciągnie się wzdłuż muru.

Jeśli natomiast ktoś ma chodnik oddzielony pasem zieleni, sprzątanie leży po stronie ratusza. W Sępólnie o "swoje" chodniki muszą też zadbać jednostki podległe urzędowi, więc Centrum Sportu i Rekreacji odśnieża przylegający do płoty chodnik, podobnie jak dom kultury czy opieka społeczna i Zakład Transportu i Usług.

- Śnieg pada, więc mamy odwieczną walkę żywiołów - mówi Dera. - My sprzątamy, z nieba pada, ludzie się skarżą. Jeśli ktoś przychodzi i zwraca nam uwagę na jakieś miejsce, zaraz idziemy z łopatami.