Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożar domu w Piątkowie. Czy w akcji gaśniczej były nieprawidłowości?

mona
Strażacy wstępnie straty wyrządzone w budynku w Piątkowie oszacowali na 150 tys. zł
Strażacy wstępnie straty wyrządzone w budynku w Piątkowie oszacowali na 150 tys. zł nadesłane
W Piątkowie pożar strawił poddasze, klatkę schodową i część parteru domu jednorodzinnego. Szkody strażacy oszacowali na 150 tys. złotych. Ubolewają, że o płonącym budynku powiadomiono ich dość późno.

Jak mówią strażacy, straty mogłyby być mniejsze, gdyby właściciele od razu wezwali ich a nie próbowali gasić sami, z pomocą sąsiadów. Tymczasem świadkowie mają zastrzeżenia do przeprowadzenia akcji. Kiedy dojechali na miejsce - według strażaków - paliło się poddasze, klatka schodowa oraz część parteru.

- Zagrożony pożarem był przyległy budynek gospodarczy - informuje Tomasz Guzek, rzecznik prasowy PSP w Chełmnie. - Działania ratowniczo-gaśnicze zaczęliśmy od odcięcia prądu i intensywnego gaszenia, które utrudniało duże zadymienie. Strażacy, w aparatach ochrony dróg oddechowych, działali wewnątrz i na zewnątrz budynku. Spenetrowali pomieszczenia w celu wykluczenia obecności zagrożonych osób. Dokonali też rozbiórki elementów konstrukcji poddasza i dachu w celu dogaszenia palącej się konstrukcji. Za zgodą dowódcy akcji mieszkańcy ewakuowali zwierzęta z obory. Z pomieszczeń na parterze wynieśliśmy ocalałe mienie pięciu mieszkańców, którzy nie odnieśli obrażeń.

W działaniach, które trwały prawie trzy godziny, poza JRG Chełmno udział wzięły jednostki OSP: Lisewo, Robakowo, Pniewite - łącznie 34 strażaków. Strażacy straty oszacowali na 150 tys. złotych, uratowali mienie o wartości 300 tys. złotych.
Niektórzy mają wątpliwości co do prawidłowości przeprowadzenia akcji. - Gdyby została przeprowadzona prawidłowo, stary byłyby o wiele mniejsze - podkreśla jeden ze świadków. - Pierwsze jednostki straży pożarnej, które przyjechały by gasić pożar, nie miały na samochodach wody. Mieszkańcy skuwali lód na stawie, aby pobrać z niego wodę. Sprawna ewakuacja zwierząt z obory przebiegła dzięki szybkiej interwencji sąsiadów - zauważyli, że na stropie jest tyle wody, że może zawalić się na zwierzęta. W momencie dotarcia straży płonęło tylko poddasze, ognia nie było na parterze. Strażacy nie mieli sprzętu, aby poprawnie przeprowadzić akcję - mieli maski, ale nie mieli tlenu co uniemożliwiło im wejście do domu i gaszenie od wewnątrz. Nie mieli też siekier by skruszyć lód. Nie znam procedur, ale nie rozumiem dlaczego strażacy - a ponoć było ich aż 34, nie zdecydowali się zaraz po przyjeździe, gdy ogień trawił tylko poddasze, wyciągnąć z budynku sprzętów domowych - choćby tych, które stały tuż przy drzwiach wejściowych? I na jakiej podstawie dokonują szacunków strat? Chciałabym też wiedzieć, dlaczego do akcji nie zostali dopuszczeni druhowie z OSP w Robakowie? Tylko stali w polu.

W PSP zaznaczają, że mogliby szybciej zareagować, gdyby od razu zostali powiadomieni o pożarze. - Z informacji świadków wynika, że mieszkańcy w pierwszej fazie pożaru próbowali sami go opanować, a straż poinformował o nim mężczyzna poproszony o to telefonicznie przez mieszkankę płonącego budynku - mówi Tomasz Guzek. - Nie wiem, dlaczego zadzwoniła do sąsiadów zamiast od razu wykręcić numer alarmowy? Być może była w szoku. Jednak to mogło wpłynąć na rozwój pożaru, na pewno wydłużyło czas reakcji i oczekiwania na nas. Gdyby kobieta powiadomiła nas jako pierwszych - szybciej bylibyśmy na miejscu i we wcześniejszej fazie pożaru zaczęlibyśmy jego gaszenie.

Strażacy tłumaczą, iż typowe jest to, że budują stanowisko wodne do zasilania pojazdów gaśniczych w wodę. - Takie zbudowali w pobliskim stawie - wyjaśnia Tomasz Guzek. - Jako pierwsi na miejscu zdarzenia byli druhowie z OSP w Pniewitem. To nie jest jednostka należąca do Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Ich samochód nie jest zatankowany wodą, ponieważ trzymają go w nieogrzewanym garażu. Wójt gminy Lisewo odpowiada za jednostki wpisane do tego rejestru, w nie inwestuje. Tak naprawdę, ochotnicy z Pniewitego mogli w ogóle nie jechać do tej akcji, wówczas pierwsi bylibyśmy my lub Lisewo, ale wtedy czas oczekiwania byłby jeszcze dłuższy, ponieważ mamy tam daleko. Jednak ochotnicy z Pniewitego popędzili tam, bo chcieli pomóc - jak my wszyscy!

Tomasz Guzek zaznacza, że na wyposażeniu wszystkich samochodów specjalnych biorących udział w akcji, w tym OSP Pniewite, które budowało stanowisko wodne, są siekiery i podręczny sprzęt burzący. - Pompa pływająca musi pracować na powierzchni akwenu, w obecnych warunkach konieczne jest skucie lodu - dodaje strażak. - Do zasilania w wodę wykorzystywano też hydrant. Sprzęt ochrony dróg oddechowych wykorzystały jednostki, które go mają: OSP Lisewo i JRG Chełmno. Co do szacowania strat - wypełniający meldunek kierujący działaniem ratowniczym określa szacunkowe straty po pożarze. Nie jest konieczna do tego opinia rzeczoznawcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska