Zgłoszenie o pożarze wpłynęło we wtorek (11 marca 2025) o godz. 21.18. Brzmiało dramatycznie. Mężczyzna krzyczał, że pali mu się dom.
- Po dojeździe na miejsce pierwszych zastępów, potwierdzono, że pożar rozwija się w domu jednorodzinnym, w jednym z pomieszczeń na parterze - mówi st. kpt. Tomasz Bajor z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 w Grudziądzu.
Ogień szybko został ugaszony. Nie wydostał się poza ten jeden pokój. Z zagrożeniem poradziły sobie zastępy OSP. Gdy na miejsce dotarli zawodowi strażacy, sytuacja była już opanowana.
Czujka dymu ostrzegła w porę
Tak sprawna akcja była możliwa także dzięki szybkiemu zgłoszeniu o pożarze. Lokatora o zagrożeniu zaalarmowała prawidłowo zainstalowana czujka, wykrywająca zadymienie.
- Lokator przebywał w innym pokoju, kładł się już do łóżka. Gdyby nie sygnał z czujki, pożar na pewno nie zostałby wykryty tak szybko. Mężczyzna po usłyszeniu dźwięku, wydawanego przez urządzenie, natychmiast się ewakuował i wezwał służby. Nic mu się nie stało - podkreśla Tomasz Bajor.
Straty oszacowano wstępnie na około 30 tys. zł. Zniszczone zostało wyposażenie jednego pokoju. Jak mówią strażacy, uszkodzenia pozostałych pomieszczeń są minimalne. Pożar nie przeniósł się też na poddasze. Ratownicy, wykorzystując kamerę termowizyjną, dokładnie sprawdzili czy w konstrukcji budynku nie ma ukrytych zarzewi ognia.
Przyczyny? Najprawdopodobniej pożar kominowy
Wszystko zaczęło się najprawdopodobniej od pożaru sadzy w kominie.
- Pożar przeniósł się z komina przez źle zabezpieczoną kratkę, zainstalowaną w miejscu, gdzie kiedyś stał piec kaflowy. Przez wypalony otwór ogień przedostał się na stojące przy tej ścianie meble - mówi strażak.
Gdy ugaszono pożar w pomieszczeniu, ratownicy - za pomocą podnośnika hydraulicznego - dostali się na dach i ugasili pożar kominowy.
Mieszkańcem domu, w którym wybuchł pożar, zaopiekowała się rodzina.
