Do pożaru doszło w nocy z 13 na 14 listopada br. w Kotomierzu pod Bydgoszczą. Działania strażaków trwały kilka godzin. Niestety dobytku nie udało się uratować. Warsztat samochodowy spłonął w całości.
- Od 2000 roku rodzice prowadzili firmę w branży motoryzacyjnej, specjalizującą się w sprzedaży, wymianie i wulkanizacji opon, prostowaniu felg, montażu haków samochodowych, mechanice pojazdowej oraz serwisie klimatyzacji. Tata z ogromnym zaangażowaniem obsługiwał klientów, zawsze dbając o wysoką jakość usług i dobre relacje z klientami. Mama zajmowała się częścią biurową, troszcząc się o każdy detal organizacyjny, aby firma mogła działać bez zarzutu - relacjonuje córka, Aleksandra Wszołek-Golińska.
W pożarze zniszczeniu uległy nie tylko maszyny, narzędzia i wyposażenie warsztatu, ale również pojazdy, opony i koła, które klienci przechowywali w depozycie.
- To dla nich ogromny cios - strata materialna, ale i emocjonalna. Dla mojego taty warsztat był całym życiem, oczkiem w głowie.
Mimo tragedii właściciele chcą walczyć i odbudować warsztat. Również po to, by dalej zapewniać miejsca pracy.
- Mimo że odbudowa od zera wydaje się niemal niemożliwa, tata nie wyobraża sobie życia bez tego warsztatu. Wsparcie ludzi dobrej woli, nawet najdrobniejsze, będzie dla nich nieocenioną pomocą - komentuje pani Aleksandra.
Pieniądze można wpłacać za pośrednictwem strony szczytny-cel.pl. Wystarczy kliknąć TUTAJ
Przypomnijmy: w ratowaniu dobytku rodziny z Kotomierza brały udział OSP Dobrcz, OSP Wudzyn, OSP Koronowo oraz zastępy z Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy. Konieczne było również wysłanie cysterny z wodą. Tak wyglądał warsztat tuż po pożarze:
