- Liczymy na pozytywny odbiór naszego miasta - mówi Małgorzata Suska, szefowa działu promocji UM w Bydgoszczy. - Nikt oczywiście nie powie, że przeczytał nazwę Bydgoszcz i przyjechał do naszego miasta, ale nas zapamięta - zdjęcie jest przecież piękne. Przedstawia część Rybiego Rynku w niesamowitych kolorach.
Za trzymiesięczną reklamę miasto zapłaciło 13 tysięcy złotych. Druk plakatów pochłonął 32 tysiące. W podobny sposób reklamują się też inne duże miasta m.in. Wrocław, Kraków, Gdańsk. Z naszego regionu żadne nie podchwyciło tego pomysłu.
Targowanie turystyczne
Pracownicy promocji w urzędach miast opracowują kolejne foldery, albumy, wystawy i wyjeżdżają na targi turystyczne i inwestycyjne. Miasto bez reklamy ginie. - A miasto to przecież spory interes - mówi Suska.
- Dla Torunia największą reklamą było wpisanie na listę zabytków UNESCO - mówią miejscy urzędnicy. - Teraz to trzeba wykorzystać. W tym roku obchodzimy pięciolecie tego wydarzenia i organizujemy wielka fetę. Będzie pokaz laserowy i szereg wystaw.
Od siebie
Włocławek natomiast musiał zacząć od autoreklamy. - Uporządkowaliśmy historię miasta, wrócił hejnał i zaprojektowaliśmy flagę. Chcielibyśmy, żeby przede wszystkim mieszkańcy poczuli się dobrze w swoim mieście - mówi Iwona Wojciechowska z działu promocji UM. - Liczyły się drobiazgi nowe tabliczki z nazwami ulic i stylowe latarnie...
Nawet dzieci uczestniczyły w autoreklamie miasta - zaprojektowały fontannę w kształcie filiżanki we wzorek, jak z "włocławskiego fajansu".
Bliźniaki
Specjaliści od promocji miast dużą wagę przykładają do kontaktów z miastami partnerskimi. Są z tego konkretne zyski. Przedsiębiorcy z różnych krajów poznają się, zaprzyjaźniają i jeśli do tego dojdzie będą szukali miejsca na inwestycje przede wszystkim u "znajomych". Na przykład Grudziądz zafundował szwedzkiemu miastu bliźniaczemu pomnik narciarza w nadziei, że szwedzcy przedsiębiorcy będą o tym pamiętać.
Na łączach
Jednak najpopularniejszą formą promocji miast pozostaje internet. Małym miasteczkom jak Więcbork czy Jabłonowo strony "www" zakładają pasjonaci. Większe miasta dają środki na bardzo rozbudowane witryny. Strona Ciechocinka to kopalnia informacji turystycznej, adresy sanatoriów i co bardzo rzadkie w kilku wersjach językowych. Wchodząc na stronę Inowrocławia można natomiast dowiedzieć się nawet, ile kosztuje doba w różnych hotelach.
Czym się chwalą
Każde miasto czeka na gości i na swój sposób stara się ich przyciągnąć. Kowal chwali się Kazimierzem Wielkim i Janem Nowickim. Łasin tym, że posiada przemysł spożywczy (pisownia oryginalna), a Nieszawa, że kręcono tam film "Wiosna, panie sierżancie".
Niektórym jednak miastom strony "www" nie przyniosą gości. Kęsowo zapomniało o witrynie - ostatnio aktualizowało ją w zeszłym roku, Janikowo natomiast straszy turystów i inwestorów stroną, na której autor nieoficjalnej gazety obraża władze miasta.
