Adam, maturzysta z Bydgoszczy, nie chce podawać nazwiska. Nigdy nic nie wiadomo - może komuś nie spodoba się to, co mówi...? I też wyleci ze szkoły - jak Sylwia? - Wygląda na to, że dyrektorowi w szkole podpaść łatwo, chyba zbyt łatwo! - komentuje. Uważa, że Sylwia miała stuprocentowe prawo rozebrać się dla "Playboya". - Jest dorosła, robi, co uważa za stosowne. Czy to jakieś zakazane pismo? Nie! - denerwuje się Adam. Daje sobie głowę uciąć, że wszyscy nauczyciele kupili pismo i oglądali.
A gdyby tak dyrektor...?
W dniu, w którym ukazał się "Playboy", pismo znikało z okolic gdyńskiego liceum jak świeże bułeczki. Sylwia Preiss na okładce i na... rozkładówce. Zdjęcia ładne, wystylizowane. I zupełnie rozebrane. Można tak czy nie?
- Nie można! W szkole, tak jak wszędzie, istnieje pewna konwencja - tłumaczy dyrektor prywatnego liceum Laboratorium, prof. Aleksander Nalaskowski z Torunia, który jest jednocześnie dyrektorem Instytutu Pedagogiki UMK. - Fakt bycia uczniem zobowiązuje do określonych zachowań. To w końcu nie trwa wiecznie. Jestem ciekaw, co by było, gdyby w czasopiśmie dla gejów dał się sfotografować dyrektor szkoły. Roznegliżowany. Na pewno straciłby pracę. A przecież jest dorosły! A gdyby ksiądz pozował do rozbieranych zdjęć...? Pamiętam, że kiedyś pewna policjantka znalazła się na rozkładówce "Playboya" i musiała rozstać się ze służbą. Niestety, są role społeczne, które do czegoś zobowiązują. Tak samo, jak są miejsca, w których zachowujemy się w określony sposób, mimo że jesteśmy dorośli. Na plaży nie gorszy bikini, ale w kościele - tak. Wszyscy mówią, że kara była zbyt surowa - że należało przeprowadzić z tą dziewczyną rozmowę. Ja jestem ciekaw, czy ktoś rozmawiałby z dyrektorem szkoły, pozującym do takich zdjęć.
Dodaje też, że tracimy busolę. Że pewne zasady powinny jednak obowiązywać. - Ta dziewczyna zrobiła to dla pieniędzy. Dla pieniędzy uznała, że nie musi być moralna. To jest akt bezczelności - przekonuje dyrektor Nalaskowski. I zastanawia się nad innymi gorącymi w szkołach tematami: - Czy pełnoletni uczeń ma prawo palić w szkole czy nie? Czy może podpisywać sam swoje usprawiedliwienia? Nie może! Co z tego, że jest dorosły? Spróbowałby w pierwszym lepszym zakładzie pracy przedłożyć samodzielnie napisane usprawiedliwienie! Od razu by wyleciał.
Co zrobiła ta szkoła?
Ale nie wszyscy myślą tak jak dyrektor Nalaskowski.
- Kiedy słyszę o wyrzucaniu ze szkoły - mówi Danuta Słoma, nasz kujawsko-pomorski rzecznik praw ucznia z Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy - od razu zadaję pytanie, co z funkcją wychowawczą? Jest problem, więc się wyrzuca? Czy to nie droga na skróty?
Danuta Słoma dodaje, że dyrektor postąpić w taki sposób może tylko w sytuacji, gdy w statucie szkoły przewidziano tę właśnie sankcję za to konkretnie przewinienie.
- Daję głowę, że takiej sytuacji żaden statut nie przewidział. Jeśli więc dziewczyna sfotografowała się do "Playboya", może nam się to nie podobać, bo rzeczywiście są to zdjęcia odważne i nie godzą się z rolą ucznia. Ale wówczas zaczynamy proces wychowawczy! Tłumaczymy młodej osobie, że przesadziła, bo - owszem - przesadziła. Możemy zastosować karę zgodnie z postanowieniami statutu, ale czy od razu wyrzucać? Wyrzucenie ze szkoły jest pozbyciem się problemu, a nie rozwiązaniem. Tym bardziej, że szkoła - wyrzucając - powinna wskazać uczniowi inną placówkę. Więc co - niech inni się martwią?
Temat zastępczy
Co Wy na to?
Piszcie, co o tym myślicie. Czy Sylwia Preiss miała prawo pozować do takich zdjęć? Czy należało wyrzucać ją ze szkoły?
[email protected]
Profesor Janusz Czapiński, psycholog społeczny tłumaczy: - Przecież to legalna prasa, dopuszczona do dystrybucji, na pewno nie pornografia. Mam wrażenie, że wygodnie jest szukać zastępczych tematów do awantur. W polskiej szkole mamy mnóstwo prawdziwych problemów, jednak nikt się za nie zabiera, bo są trudne. Takie jak narkomania czy agresja wśród młodzieży. No, ale te problemy nie leżą w kioskach i nie kłują w oczy.
Profesor Czapiński może się założyć, że w gdyńskim liceum, jak wszędzie, mają kłopot z narkomanią. Ale łatwiej wyrzucić dziewczynę, która się sfotografowała nago. A że problem się przez to nie rozwiąże?
- Mam takie pytanie: co szkoła zrobiła, żeby do tej sytuacji nie doszło? - pyta. - Bo może nic? Najłatwiej umyć ręce. Kiedy wreszcie zrozumiemy, że zakazami i sankcjami nic nie zdziałamy? To samo dotyczy palenia - czym innym jest próba wyperswadowania palenia, czym innym odgórny zakaz, po którym uczniowie i tak palić będą tylko gdzieś na zewnątrz lub w ubikacjach. To hipokryzja - walczymy z tym, co upublicznione, a dajemy wolną rękę temu, czego nie widać. Zdjęcia do "Playboya" w porównaniu z agresją czy narkotykami mają naprawdę niewielki kaliber. Mniej więcej taki jak przekleństwa.