Mieszkaniec Koronowa chwali sobie pracę na czarno: - Po co mi legalna? Żeby robić na komornika? Od razu by mi wszedł na pensję! Od dwóch lat tak z żoną pracujemy i mamy pieniądze z ręki do ręki. Żona nawet dostała propozycję pracy w sklepie. Musiała odmówić, bo dużo by straciła. Kłopot tylko w tym, że pożyczki nie dostaniemy, bo nie mamy oficjalnych dochodów i jesteśmy w BIK-u.
Nie tylko długi są powodem, dla których niektórzy wolą zarabiać nielegalnie. - Wśród bezrobotnych są też osoby, które dzięki temu nie płacą alimentów, żyją z opieki i leczą się za darmo - wymienia Tomasz Zawiszewski, dyrektor Urzędu Pracy w Bydgoszczy.
- Jesteśmy regionem rolniczym, nie brakuje zajęć dorywczych, czyli szarej strefy - komentuje Mirosław Ślachciak, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców i Przedsiębiorców. - Mamy też tereny dziedziczonej biedy, gdzie od pokoleń praktykowane jest czerpanie dochodów z innych źródeł niż legalna praca. Oczywiście nie brakuje również przypadków, że to jedyna możliwość zdobycia pieniędzy, bo firmy, ze względu na wysokie koszty, nie chcą legalnie zatrudniać.
Problem pojawia się, gdy np. dojdzie do wypadku. - Tak, jak w grudniu zeszłego roku na budowie w Toruniu - mówi Katarzyna Pietraszak, rzecznik okręgowego inspektora pracy w Bydgoszczy. - Nie była to szara strefa, a umowa- zlecenie, ale i tu nie można liczyć choćby na płatne zwolnienie lekarskie. A mężczyzna spadł z wysokości dziesiątego piętra i odniósł poważne obrażenia. Coraz częściej obie strony godzą się na zarobek na czarno. Firma ma mniej kosztów, a pracownik dostaje więcej do kieszeni.
Od stycznia do marca było ponad 500 kontroli w firmach regionu. Efekt? 30 osób w dniu rozpoczęcia pracy nie miało żadnej umowy. Szara strefa kwitnie głównie w budownictwie, transporcie, gastronomii i hotelarstwie.
Jednak zbierają się nad nią czarne chmury. Ministerstwo Finansów postanowiło walczyć o stracone miliardy. Chce zaangażować urzędników skarbowych, których wyposaży w uprawnienia do niezapowiedzianych kontroli w firmach i na budowach. Teraz takie prawo mają tylko inspektorzy pracy.
