Takich zmian od lat domagają się zatrudnieni w handlu, ponieważ czują się wykorzystywani - twierdzi Jan Dopierała, sekretarz Sekcji Krajowej NSZZ Solidarność Pracowników Handlu. - Nie znam ani jednego pracownika dużego sklepu będącego przeciwnikiem zakazu handlu w takie dni. Niedziela to czas dla najbliższych.
Tak, ale tylko właściciel sklepu
Solidarność zaprezentowała swój projekt ustawy o wolnej niedzieli. Wynika z niego, że praca tego dnia powinna być zabroniona. Z zakazu wyłączono jednak m.in. pracę w placówkach handlowych do 50 mkw., w których sprzedawcą mógłby być tylko właściciel oraz dwie ostatnie niedziele przed Bożym Narodzeniem, ale jeżeli wigilia przypadnie w niedzielę, ma być wolna. Ponadto to również np. praca w ostatnią niedzielę przypadającą przed Wielkanocą i w czwartą stycznia - tzw. wyprzedażową.
- Projekt ma ogromne szanse, by wejść w życie. Rodzina powinna spędzać ze sobą więcej czasu - uważa Ewa Kozanecka, _posłanka PiS z Bydgoszczy._
Po zakazie w 2007 roku gospodarka się nie pogrążyła
- Nie działają na nas argumenty ekonomistów, że sklepy stracą obroty, a ludzie pracę. To samo mówili w 2007 roku, gdy wprowadzano zakaz handlu w święta. Gospodarka się nie pogrążyła, a bezrobocie nie wzrosło - mówi Dopierała.
- Przypomnę związkowcom, że w 2007 roku bezrobocie, owszem, było niskie, ale nie miało to związku z wprowadzeniem zakazu. Osiągnęliśmy 6 procentowy wzrost gospodarczy, co spowodowało, że utrata miejsc pracy w handlu była niezauważalna, a ubyło ich 30-40 tysięcy - wspomina Jeremi Mordasewicz, ekonomista Konfederacji Lewiatan.
Maria Andrzej Faliński,dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (zrzeszającej sieci handlowe) tłumaczy, że kilkanaście procent przychodów centrów handlowych jest generowanych właśnie w niedziele. - Bez nich nie uda się utrzymać konkurencyjnych cen i etatów.
