- Przez pół roku moja firma korzystała z tarczy antykryzysowej - zaczyna właściciel firmy produkcyjnej w powiecie świeckim. - Ludzie dostawali pensje niższe o 20 procent. To miesięcznie, zależnie od wysokości wynagrodzenia, od 400 do 700 złotych na rękę mniej. Dzięki temu wiosną i latem nie zwalniałem. W wakacje powróciła nam część zleceń. Zaczęliśmy wychodzić na prostą.
Nadeszła druga fala pandemii. - I powrócił temat widma zwolnień - dodaje przedsiębiorca. - Dzieje się gorzej niż w marcu czy kwietniu. Zorganizowałem zebranie z załogą. Z tarczy już skorzystać nie możemy. Takie przepisy. O dziwo, wielu pracowników uważa, że wręczanie wypowiedzeń jest lepsze niż obniżanie wypłat. Na obniżkach pensji tracą wszyscy, a na zwolnieniach, fakt, bardziej dotkliwie, ale tylko ci, którzy tracą pracę.
Opinie jego załogi odzwierciedlają wyniki badań. Jak podają autorzy raportu ManpowerGroup „Ocena nowej rzeczywistości rynku pracy - perspektywa pracowników i pracodawców”, w czasach pandemii wyższa pensja jest ważniejsza niż pewna praca. - Wyższe wynagrodzenie, lepsze możliwości rozwoju zawodowego i ciekawsze obowiązki to trzy główne czynniki, które obecnie motywują do zmiany pracy - wymienia Patrycja Miązek z ManpowerGroup.
W połowie marca, czyli gdy koronawirus dotarł do Polski, nawet co 4. pracownik twierdził, że jego firmy kryzys nie dotknie, co za tym idzie - nie będzie groziła mu utrata etatu i cięcie wynagrodzenia.
Teraz kadra czuje się niepewnie. - Niestabilna w wyniku pandemii sytuacja u obecnego pracodawcy zachęci do zmiany firmy jedynie co 20. pracownika - kontynuuje ekspertka.
Z drugiej strony jedynie co 10. pracodawca jest gotowy przyznać podwyżki, aby przyciągnąć specjalistów. 2 na 3 szefów wręczy umowę na dłużej niż 3 miesiące.
Pensje w górę. [sonda]11835[/sonda]
- W województwie kujawsko-pomorskim we wrześniu bieżącego roku przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 4929,33 zł i było wyższe o 8,1 procent w porównaniu do września 2019 roku - informuje Michał Cabański z Urzędu Statystycznego w Bydgoszczy.
Przedstawiciele Konfederacji Lewiatan sądzą natomiast, iż druga fala koronawirusa raczej spowolni wzrost zatrudnienia i płac. - Przedsiębiorstwa uzupełniają brakujące miejsca pracy poprzez przywracanie wcześniejszych etatów, rezygnację z przestoju i nowe przyjęcia pracowników, choć ich skala i tak nie umożliwia osiągnięcia poziomu zatrudnienia sprzed pandemii - zaznacza Monika Fedorczuk z „Lewiatana”.
Sprawdzamy stawki, oferowane przez pracodawców, poszukujących kadry za pośrednictwem urzędów pracy w regionie. Gdy jeszcze na początku tego roku panował rynek pracownika, a nie pracodawcy, to ten pierwszy mógł liczyć na oferty za znacznie lepsze stawki niż najniższa krajowa. Dzisiaj znowu firmy dyktują warunki i pracy, i płacy. Notujemy powrót do pensji minimalnych.
Praca w Kujawsko-Pomorskiem: stawki regionalne
2600 zł brutto zarobią przykładowo stolarz, poszukiwany w Grudziądzu, magazynier w Bydgoszczy, ślusarz w powiecie żnińskim, sprzątaczka w Radziejowie, pracownik biurowy w Brodnicy i księgowa w powiecie bydgoskim.
Na wyższą wypłatę mogą liczyć konstruktor-technolog w Inowrocławiu (maksymalnie 5000 zł brutto), informatyk w Toruniu (4700 zł), kierowca ciężarówki w Wąbrzeźnie (6000 zł) i pielęgniarka w Bydgoszczy (4750 zł).
Perełki się zdarzają. Majster-brygadzista, którego akurat szuka zakład z Włocławka, może zarobić nawet prawie 10 tys. zł na rękę. Tyle, że to będzie praca w Niemczech.
