Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) Polacy pracują tylko nieco ponad sześć godzin dziennie. Jak to się ma do naszego poczucia, że jesteśmy zaharowani, a coraz liczniejsza grupa pracuje więcej niż w jednej firmie?
- Tak jak Polska jest pełna paradoksów, tak i ten raport jest ich pełen w odniesieniu do naszego kraju. Gdy weźmiemy pod uwagę godziny poświęcane pracy przez pracujących, Polska zajmuje trzecie miejsce na świecie, pierwsza jest Korea Płd. A w raporcie OECD wyszliśmy niemal na leniuchów, bo podzielono ogólny czas pracy przez liczbę osób w wieku produkcyjnym (18-64 lata). A skoro w Polsce pracuje tylko niecałe 60 procent tej grupy, to jeden haruje za dwóch, ale ogólnie nie wypadamy na zbyt skorych do pracy.
- Jednak czas, jaki statystycznie spędzamy w pracy, ciągle się wydłuża.
- Ostatnie badania w odniesieniu do lekarzy najdobitniej dowodzą, że jest coraz gorzej. Jak można być non stop w pracy ponad sto godzin tygodniowo? A to jest konieczność dla wielu grup zawodowych.
- Pracodawcy lamentują, że za chwilę fachowcy wyjadą z Polski do Niemiec. A to przecież szansa dla osób z grupy 45+, którzy w większości są teraz poza rynkiem pracy.
- Dzięki emigracji osób w wieku około 30 lat rynek pracy otworzy się dla ludzi starszych i to na pewno dobrze. Niestety, nie rozwiąże to problemu absolwentów uczelni wyższych. To oni mają największe kłopoty, by znaleźć pracę odpowiadającą ich kwalifikacjom, ponieważ nasza gospodarka jest prymitywna, przemysłowo-surowcowa. Może ona wchłonąć niemal dowolną liczbę absolwentów szkół zawodowych, ale niekoniecznie absolwentów uczelni wyższych.
- Czy dzięki emigracji zarobkowej do Niemiec i Austrii polski rynek pracy może znów stać się „rynkiem pracownika”?
- Tak z pewnością się stanie, ale zbyt duża presja na wzrost płac może być samobójcza dla naszej gospodarki. Dziś mamy dwie przewagi, które ściągają do Polski dużo kapitału obcego, dzięki któremu pracujemy i zarabiamy. To rosnące kwalifikacje i niskie koszty pracy. Jeśli te drugie wzrosną nadmiernie, grozi nam przeniesienie fabryk na Ukrainę czy do Rumunii.
Przeczytaj: Coraz więcej przedsiębiorców ćpa! Dlaczego to robią?