https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pracownica sfingowała włamanie do własnego salonu gier

(PW)
Rypińscy funkcjonariusze wyjaśnili okoliczności włamania do jednego z salonu gier. Okazało się, że do przestępstwa w ogóle nie doszło.
Rypińscy funkcjonariusze wyjaśnili okoliczności włamania do jednego z salonu gier. Okazało się, że do przestępstwa w ogóle nie doszło. freeimages.com
Rypińscy funkcjonariusze wyjaśnili okoliczności włamania do jednego z salonu gier na terenie Rypina. Okazało się, że cała historia wymyślona została przez pracownicę lokalu oraz jej wspólnika. Chcieli w ten sposób zdobyć pieniądze z kasetki.

Rypińscy policjanci od kilku dni pracowali nad wyjaśnieniem okoliczności włamania do salonu gier.

- O przestępstwie poinformowała policjantów pracująca w lokalu mieszkanka Rypina - podaje asp. Krzysztof Rogoziński, oficer prasowy komendanta powiatowego policji w Rypinie. - Ze wstępnych informacji wynikało, że sprawca po wybiciu okna wszedł do środka i ukradł kasetkę z pieniędzmi w kwocie prawie 3.000 złotych. Policjanci wykonali oględziny oraz sporządzili dokumentację. W trakcie wyjaśniania sprawy rypińscy kryminalni ustalili, że to włamanie to fikcja - dodaje.

Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że pracująca w salonie 21-letnia kobieta pożyczyła pieniądze należące do jego właściciela - 46-letniego mieszkańca Rypina. Potem żeby odsunąć od siebie podejrzenia wspólnie ze wspólnikiem wybili szybę lokalu i upozorowali włamanie. Policjanci zatrzymali obydwie osoby. Mieszkańcy Rypina usłyszeli już zarzuty i za popełnione przestępstwa odpowiedzą przed sądem.

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska