Negocjacje trwały od początku stycznia. Wczoraj obydwie strony - związkowcy i zarząd firmy - doszły do porozumienia. Pracownicy największego przewoźnika w mieście dostaną w tym roku średnio 210 złotych podwyżki w dwóch ratach - zaległej styczniowej i w czerwcu. - Zwyciężył rozsądek i racjonalny pogląd na sytuację, która trwa na zewnątrz firmy. Ale pracownicy nie powinni być niezadowoleni. Pięcioprocentowa podwyżka w skali roku, to naprawdę bardzo dobra dla nich wiadomość - przekonuje Paweł Czyrny, prezes MZK.
Andrzej Arndt, szef Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej mówi o pechu. - To co uzgodniliśmy oznacza, że wciąż średnie wynagrodzenie brutto w naszym MZK, będzie stanowić wypłaty netto w innych tego typu spółkach. Niestety, w obecnej sytuacji takie porozumienie było jedynym wyjściem - mówi.
Zarówno zarząd firmy, jak i związkowcy zapowiadają powrót do rozmów w przypadku udanej sprzedaży starej zajezdni autobusowej przy ul. Szajnochy. MZK liczy, że na transakcji zarobi blisko 30 mln złotych.
