- Niedawno wybrałem się do oddziału mojego banku w Centrum Handlowymw Bydgoszczy. Akurat tej sprawy nie mogłem załatwić przez internet - wspomina pan Andrzej, nauczyciel, który ma konto w Pekao. - Po lewej stronie od drzwi wejściowych są dwa stanowiska, raczej kredytowe, a po prawej trzy, gdzie trwa bieżąca obsługa. Niestety, czynne było tylko jedno. Przede mną do kasjerki podeszła pani z Ukrainy, która wykonywała kilka przelewów zagranicznych i kolejka zablokowała się na 40 minut. Łącznie czekałem ponad godzinę.
Nie mamy informacji bezpośrednio z tego bydgoskiego oddziału, ale nie jest tajemnicą, że w Banku Pekao trwają zwolnienia grupowe. Według doniesień "Rzeczpospolitej" do końca czerwca mają objąć 1110 pracowników, a kolejnych 1250 czeka zmiana warunków zatrudnienia. Restrukturyzacja obejmie w sumie 17 proc. zatrudnionych.
Kolejne wypowiedzenia już jesienią
Pekao tłumaczy, że zwolnienia to efekt długotrwałych zmian w sektorze bankowym, jak m.in. mniejszego zainteresowania klientów placówkami stacjonarnymi i rosnącej popularności bankowości mobilnej. Koronawirus jeszcze bardziej przyspieszył ten proces.
Podobne przyczyny wymuszają zmiany również u konkurencji.
I tak np. w Getin Noble Bank z pracą - do stycznia 2022 roku - pożegna się kilkaset osób.
"Decyzja ta jest efektem przeprowadzonej rewizji modelu działania banku w kluczowych segmentach rynku. Koniecznym zmianom organizacyjnym będzie towarzyszyła optymalizacja struktury zatrudnienia" - wyjaśnia GNB w komunikacie.
Zwolnienia grupowe ogłosił także Santander Bank Polska. Mają objąć do 2 tys. osób.
Zaś BNP Paribas Bank Polska zapowiedział, że do 2023 roku pracę straci 800 osób. Niestety, to nie koniec złych informacji dla zatrudnionych w sektorze bankowym.
Eksperci prognozują, że jesienią kolejne banki poinformują, że zamierzają ciąć etaty.
"Jako były pracownik trzech banków mogę powiedzieć, że nigdzie nie było mi tak dobrze jak w pracy poza tym sektorem. Żałuję jedynie, że pracowałem w nim aż 10 lat" - tak doniesienia o sytuacji pracowników banków komentuje jeden z internautów.
Niestety, wśród odchodzących pracowników nie zabraknie m.in. mieszkańców naszego regionu.
Nie zakładamy lokat, boimy się brać kredyty
- Jednym z najważniejszych powodów zwolnień w bankowości są zmieniające się preferencje klientów. Coraz więcej z nas korzysta z bankowości internetowej i mobilnej, a to w sposób bezpośredni prowadzi do zmian kadrowych. Nie potrzebujemy już kasjerów, żeby zlecić przelew lub założyć lokatę - uważa dr Michał Kisiel, analityk portalu Bankier.pl.
Ponadto niskie stopy procentowe spowodowały, że klienci masowo odchodzą od lokat, co swego czasu było dla banków bardzo dochodowym źródłem.
Z kolei pandemia ostudziła zapały klientów także do brania kredytów. W czasach niepewności są bardziej ostrożni. Efekt? Banki nie zarabiają na kredytowych prowizjach i marżach. Wcześniej nałożono na nie nowy podatek.
