https://pomorska.pl
reklama

Prawo i praktyka

Katarzyna Fus [email protected]
Prezes Wojciech Gołębiewski (w środku) choć nie widzi w swoim działaniu niczego nagannego, zaczął zastanawiać się nad dalszą współpracą z WSHE.
Prezes Wojciech Gołębiewski (w środku) choć nie widzi w swoim działaniu niczego nagannego, zaczął zastanawiać się nad dalszą współpracą z WSHE. Fot. Wojciech Alabrudziński
Prezes włocławskiego Sądu Rejonowego dorabia we Wyższej Szkole Humanistyczo-Ekonomicznej we Włocławku, przed którym toczą się uczelniane procesy.

Sędzia nie widzi niczego nieetycznego w swoim zachowaniu.

Prezes włocławskiego sądu rejonowego, Wojciech Gołębiewski, dorabia do pensji wykładając we Włocławskiej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej. Tymczasem przed Sądem Rejonowym we Włocławku toczą lub toczyły się procesy w sprawach uczelni. Zapadają też wyroki w sprawach osób fizycznych, związanych z uczelnią.

Magister wykładowcą
Wojciech Gołębiewski od 3 lat współpracuje z WSHE. Wykłada prawo o notariacie i księgach wieczystych. Prowadzi również wykłady z zakresu gospodarki nieruchomościami oraz ćwiczenia z prawa rzeczowego i prawa cywilnego.

Prezes sądu ma tytuł magistra. Jak sam zapewnia, jego wieloletnia praktyka i nominacja sędziowska to wystarczające kwalifikacje do wykładania na uczelni. Takich praktyk wystrzegają się państwowe uniwersytety, które powierzają prowadzenie wykładów samodzielnym pracownikom naukowym i nie wyobrażają sobie magistra w roli wykładowcy.

Co innego szkoły prywatne. One chętnie posiłkują się pracownikami bez tytułów, bo m.in. mogą im mniej płacić.

- Jeśli w ten sposób uczelnie oszczędzają, to jest to naganna praktyka - uważa prof. Dariusz Rott, z Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego. - Jeśli zaś zatrudniona osoba może pochwalić się wieloletnią praktyką w dziedzinie, której naucza - to, w mojej opinii, nie ma w tym niczego złego.

Sędzia może, ale nie musi
Co jednak, kiedy wykładowca jest jednocześnie prezesem sądu, w którym rozstrzygane są spory uczelniane? Wedle prawa sędzia może uczyć w szkole wyższej, jeśli uzyska zgodę swojego przełożonego, w tym wypadku jest to prezes sądu okręgowego.

Prezes Gołębiewski pozwolenie ma.

W kodeksie etyki sędziowskiej czytamy: "sędzia powinien unikać kontaktów osobistych i jakichkolwiek związków ekonomicznych z innymi podmiotami, jeśli mogłyby one wzbudzać wątpliwości, co do bezstronnego wykonywania obowiązków, bądź podważać prestiż i zaufanie do urzędu sędziowskiego".

- Środowisko sędziowskie stara się eliminować sytuacje, które mogłyby budzić jakiekolwiek wątpliwości - mówi Barbara Godlewska-Michalak, rzecznik Krajowej Rady Sądowniczej. - Dlatego bardzo często sędziowie sami składają wnioski o przeniesienie sprawy do innego rejonu, żeby nie było żadnych podejrzeń o stronniczość. To ich suwerenna decyzja.

Nic zdrożnego
Prezes Gołębiewski nie widzi niczego złego z tym, że wykłada we Włocławskiej Szkole Humanistyczno-Ekonomicznej. Przekonuje nawet, że o prowadzonych postępowaniach dowiedział się już po ich zakończeniu. - To były głównie sprawy pracownicze - wyjaśnia Wojciech Gołębiewski. - Nawet gdybym wiedział, że są prowadzone jakiekolwiek procesy, nie uznałbym, że moja praca w tej szkole może mieć wpływ na treść rozstrzygnięcia, a z rektorem widziałem się może ze dwa razy w życiu. Nie ma więc mowy o jakichkolwiek osobistych kontaktach z władzami uczelni.

Jak podkreśla Gołębiewski swoją pracę w WSHE traktuje jako nowe doświadczenie. Utrzymuje również, że wynagrodzenie za prowadzenie zajęć nie przekracza 1000 złotych brutto rocznie.

Choć prezes Gołębiewski dotąd nie widział sprzeczności w łączeniu tych dwóch profesji, dzisiaj zastanawia się, czy będzie kontynuował współpracę z uczelnią.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

h
hmn..
A co tu jest do interpretowania... Zdrowy rozsądek podpowiada, że sędzia nie powinien tam uczyć.
p
p.wlodziu
Pani redaktor K.Fus pokazała sprzeczność interesów,oraz brak odpowiednich kwalifikacji, aby wykładać na wyższej uczelni.A gdzie poszanowanie prawa-przecież to prawo i prawnik.Ponadto p.sędzia nie jest szczery odnośnie wynagrodzenia -1000 zl. brutto za rok to skromnie licząc wychodzi że uczelnia mu płaci 3-5 zł na godzinę- zastanawiająca stawka dla wykladowcy-sędziego?Dalej rozważając prowadzone zajecia na uczelni zbiegają się pewnie z godzinami urzędowania sędziego /administratora/w Sądzie- mowiąc po uczniowsku to jest wagarowanie urzednika.
Artykuł nie jest tanią sensacją, a tylko przedstawieniem faktów opinii społecznej-do rozważenia i wyciagania wniosków o poczynaniach niektórych osób i uczelni,która w rankingach plasowała się dość wysoko. Ale ostatnie zawirowania pewnie nie przyniosą chluby.
N
Nietykalny
Tak to jest, gdy ministrem sprawiedliwości jest adwokat mafii - sędziowie na to patrzą i wiedzą, że wszystko wolno.
B
BuBa
Panie ministrze sprawiedliwości, juz mi się rzygać chce, kiedy ciągle, gdzieś, czytam o numerach w pańskiej instytucji. Na zbity pysk tego sędziego. na zbity pysk i to natychmiast.
p
przemek
Szkoda że tekst bardziej przypomina artykuł z super expresu lub faktu niż z gazety pomorskiej. Tania sensacja, a w dodatku nieudolna interpretacja prawa. szkoda

Wybrane dla Ciebie

Zwrot podatku dla emerytów. Tyle trafi na ich konto za Trzynastkę i Czternastkę

Zwrot podatku dla emerytów. Tyle trafi na ich konto za Trzynastkę i Czternastkę

Anomalie wyborcze w Grudziądzu. Zaskakujące wyniki w lokalach

Anomalie wyborcze w Grudziądzu. Zaskakujące wyniki w lokalach

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska