Kandydat na kierowcę sam mógłby wybrać sobie moment przerobienia materiału. Obecność w szkole obowiązkowa byłaby tylko na egzaminie. Kurs dzięki temu stałby się nie tylko bardziej dostępny, ale również tańszy, ponieważ ogromną część wiedzy o przepisach ruchu drogowego można będzie opanować samodzielnie w domu.
Teraz kurs na prawo jazdy kategorii B kosztuje około 1,5 tys. złotych. Eksperci przewidują, że e-learning obniżyłby cenę nawet o 30 proc.
Pomysł jednak nie wszystkim przypadł do gustu. Padają zarzuty, że komputer nie zastąpi wykładowcy, który informuje kursantów, jak zastosować teorię w praktyce, rozpatruje konkretne sytuacje i zadaje pytania.
Ministerstwo Infrastruktury na takie zarzuty ma odpowiedź. Sposobem na rozwiązanie problemów z materiałem, jakie miałby kursant, byłoby wprowadzenie internetowego wykładowcy. Miałby on kontrolować przebieg nauki i odpowiadał np. e-mailem na pytania - pisze "Dziennik".
Jak dokładnie ma wyglądać taki internetowy kurs zostanie ustalone, kiedy parlament przegłosuje ustawę - projekt trafi do Sejmu jeszcze w styczniu. Wejdzie on w życie najprawdopodobniej w drugiej połowie roku.