Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Praworządność jest najważniejsza, a PiS wielokrotnie złamał konstytucję

Karina Obara
Karina Obara
Dr Dawid Bunikowski: - Lepiej jest szukać kompromisu (wewnątrz czy na zewnątrz) i myśleć po Arystotelesowsku o dobru wspólnym z art. 1 konstytucji, zamiast dalszego partyjnego polaryzowania społeczeństwa, idealizowania czy demonizowania Unii i widzenia po Schmittowsku polityki tylko jako podziału na „wrogów” i „przyjaciół”.
Dr Dawid Bunikowski: - Lepiej jest szukać kompromisu (wewnątrz czy na zewnątrz) i myśleć po Arystotelesowsku o dobru wspólnym z art. 1 konstytucji, zamiast dalszego partyjnego polaryzowania społeczeństwa, idealizowania czy demonizowania Unii i widzenia po Schmittowsku polityki tylko jako podziału na „wrogów” i „przyjaciół”. archiwum prywatne
Rozmowa z dr. DAWIDEM BUNIKOWSKIM, liderem grupy badawczej filozofii prawa University of the Arctic (Finlandia), naukowcem Ronin Institute for Independent Scholarship (USA).

„To środowisko sędziowskie łamie konstytucję” - powiedział niedawno prezydent Andrzej Duda, oburzając się na to, że sędziowie Sądu Najwyższego wrócili do pracy, czego domagał się TSUE. Ale zrobili to nie czekając na ustawę, którą i tak podpisał prezydent. Przeciętny obywatel ma problem, by zrozumieć kto ma rację?

Polska jest członkiem Unii Europejskiej i jako członek tego „klubu” ma nie tylko prawa, ale i obowiązki. Jednym z obowiązków jest respektowanie wyroków unijnego trybunału. Trybunał w Luksemburgu orzekł w niedawnym postanowieniu zabezpieczającym, że sędziowie Sądu Najwyższego mają wrócić do wykonywania swoich funkcji. Pierwsza prezes SN dopuściła ich do orzekania niezwłocznie po wydaniu tego orzeczenia. Podpisana ostatnio ustawa o zmianie ustawy o Sądzie Najwyższym sama zresztą „przywraca” sędziów i uznaje, że kadencja pierwszej prezes nie uległa przerwaniu.

Czyli ustawa legalizuje już pewien stan rzeczy?

Tak. Natomiast wspomniane słowa prezydenta Dudy uznać można za kontrowersyjne i niestosowne, gdyż po pierwsze, w polskim systemie konstytucyjnym prezydent powinien pełnić rolę konstytucyjnego arbitra ponad podziałami, a po drugie, podpisał sam ustawę, której cel, założenia i normy powinien - jako prawnik, doktor nauk prawnych z Uniwersytetu Jagiellońskiego - znać. I powinien też znać podstawy prawa unijnego.

A czy PiS łamał konstytucję przez trzy lata rządów ?

Z punktu widzenia zasad wykładni prawa przyjętych w europejskiej kulturze prawnej i zasad ustrojowych określonych polską konstytucją, organy władzy publicznej reprezentujące partię rządzącą, naruszyły konstytucję wielokrotnie.

Kiedy?

Po pierwsze, prezydent nie zaprzysiągł sędziów Trybunału Konstytucyjnego, którzy byli wybrani przez Sejm w poprzedniej kadencji, ani nie czekał na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, ale w nocy z 2 na 3 grudnia 2015 r., kilka godzin przed rozprawą TK w tej sprawie, zaprzysiągł nowych sędziów TK. Po drugie, Sejm unieważnił wybory tzw. starych sędziów TK. Jednak w uzasadnieniu stosownych uchwał z 25 listopada 2015 r. (wniosek przygotowany z inicjatywy posła Piotrowicza) - w sposób rażąco sprzeczny z dobrą legislacją - podano jednym zdaniem jako przyczynę unieważnień wcześniejsze błędy proceduralne („nieprawidłowości”), ale nie wskazano na żadne fakty dotyczące tych błędów. Po trzecie, premier Szydło długo nie publikowała ważnych wyroków TK, a były one przecież ostateczne na gruncie art. 190 ust. 1 konstytucji i podlegały niezwłocznemu ogłoszeniu (ust. 2). Po czwarte, wiele wątpliwości konstytucyjnych budziły nowe regulacje prawne dotyczące mediów publicznych, prokuratury, wolności zgromadzeń, służby cywilnej, sądów powszechnych, a także kolejne nowelizacje i ustawy o TK, SN, KRS, etc.

A ułaskawienie Mariusza Kamińskiego?

To też, ale również nominacja na prezesa TK dla sędzi Przyłębskiej bez konstytucyjnie wymaganego poparcia większości sędziów TK. Część z ustaw na pewno rażąco narusza konstytucję, a jako przykład podam zmiany w prawie o SN i KRS, które przerywały kadencje sędziów i pierwszej prezes SN czy członków KRS, mając się nijak do konstytucyjnej zasady równowagi między władzami, zasad niezawisłości sędziów i niezależności sądów, czy zasady dobrej legislacji. Przypominam, że ustawa o TK z 25 czerwca 2015 r. autorstwa PO też łamała konstytucję (przy milczeniu środowisk prawniczych), gdyż dopuszczała wybór sędziów „na zapas”, 5 zamiast 3, ale obecne władze poszły dużo dalej, rewolucyjnie, neosanacyjnie, po jakobińsku, jakby niewątpliwa, podwójna legitymacja wyborcza do rządzenia z 2015 r. dawała prawo do łamania prawa.

Czy wobec tego mamy prawo, które nie jest klarownie skonstruowane? Skoro można je dowolnie interpretować.

To nie polskie prawo, w tym prawo konstytucyjne, jest głównym problemem, ale praktyka prawa oraz kultura prawna i polityczna. Prawo może być najlepsze, ale praktyka - najgorsza. Nasze prawo od lat ulega deprecjacji „jakościowej” i „biegunce legislacyjnej”. A i sama konstytucja nie jest idealna, gdyż zawiera błędy (np. dotyczące trybu wyboru prezydenta i jego kompetencji oraz jego relacji z innymi organami władzy). Ale konstytucja nie jest żadną „tragedią interpretacyjną” (jak twierdził św. p. prof. Lech Morawski). Odbieranie przysięgi sędziowskiej o drugiej w nocy nie służy jednak godności urzędu prezydenta i interpretacji konstytucji jako najwyższego, choć dość ogólnego, prawa. Prawu towarzyszyć musi wysoka kultura zachowania w polityce, konwenanse, obyczaje, wartości, które wypełniają i dopełniają to wszystko, co nazwać można formalizmem (tekstem) przewidzianym prawem. Nie może to być arogancja, megalomania czy buta, ale duch, obyczaj, wysoki standard, który wypełnia formę, jaką jest prawo pisane. Mieszkam w Finlandii Wschodniej, tuż przy rosyjskiej granicy, bywałem z wykładami w Rosji, na Białorusi i mówiłem do swoich słuchaczy: macie całkiem dobre prawo, ale na papierze.

PiS w ogóle uważa, że Unia nie powinna mieszać się w wewnętrzne sprawy Polski dotyczące zmian w sądownictwie. Ale przecież przed unijną akcesją podpisywaliśmy traktaty. Co z nich wynika?

Partia rządząca w Polsce uważa, że Unia Europejska nie ma kompetencji do oceny zmian w sądownictwie w państwie członkowskim UE. Innymi słowy, każde państwo reguluje dziedzinę sądownictwa po swojemu, a biurokratom z Unii nic do tego. Natomiast Komisja Europejska i główny nurt polskiej opozycji uważają, że UE ma prawo do ingerencji, a nawet nałożenia sankcji na Polskę, gdyż praworządność - czyli działanie organów władzy zgodnie z prawem - to podstawowa wartość Unii. To prawda, że wstępując do Unii w 2004 r., ograniczyliśmy wykonywanie suwerenności i przenieśliśmy część kompetencji suwerennego państwa na poziom unijny - to wynika z Traktatu Akcesyjnego i traktatów unijnych. Mimo to Polska jest państwem formalnie suwerennym i, na przykład, może wystąpić z Unii (choć Polacy tego nie chcą). Procedura unijna dotycząca naruszenia praworządności w Polsce i zastosowanie art. 7 Traktatu o UE wobec Polski są bez precedensu i nikt nie wie, co z tym fantem zrobić.

Co pan by zrobił?

Lepiej jest szukać kompromisu (wewnątrz czy na zewnątrz) i myśleć po Arystotelesowsku o dobru wspólnym z art. 1 konstytucji, zamiast dalszego partyjnego polaryzowania społeczeństwa, idealizowania czy demonizowania Unii i widzenia po Schmittowsku polityki tylko jako podziału na „wrogów” i „przyjaciół”.

A czy pana zdaniem ingerencja Unii w suwerenność państw członkowskich powinna zostać ograniczona?

Kiedy myślę o tym jako obywatel, to sądzę, że „polskie sprawy” powinny być załatwiane w Polsce - ale ten punkt widzenia zawiesiłem na początku naszej rozmowy. Zatem gdy myślę teoretycznie o relacjach Unii z państwami członkowskimi z punktu widzenia nauki o prawie czy nauki o państwie, to mogę sobie wyobrazić wiele różnych modeli: od konfederacji państw narodowych do państwa federalnego. To jest decyzja polityczna, jaki to ma być kierunek instytucjonalny i jak daleko Unia ma ingerować w suwerenność. Unia nie jest ani federacją, ani konfederacją, jest wciąż „gdzieś pomiędzy”, na rozdrożu, i to od 2005 r., od upadku projektu konstytucji dla Europy. Obecnie Unia (Komisja i Parlament) wywiera presję na PiS i być może to pewna strategia polityczna, a nie tylko jałowe procedury prawne.

Skuteczna strategia?

Może być skuteczna, bo jest jasne, że obecna władza ustępuje przed podmiotami międzynarodowymi, czego przykładem jest natychmiastowa nowelizacja prawa dotyczącego karania za przypisywanie Narodowi Polskiemu współudziału w Holokauście. Nastąpiło to pod wpływem rządów Izraela i USA, które były właśnie... skuteczne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska