- Czy Jarosław Gowin zostawił piłeczkę po stronie premiera mówiąc, że pozostaje w PO, a nawet poprze kontrowersyjną nowelę ustawy budżetowej?
- Sytuacja b. ministra sprawiedliwości nie jest wcale łatwa, jak może się wydawać. Zdobył stosunkowo wysokie poparcie, ale tych proporcji nie można przekładać na jego frakcję w Sejmie. Nawet gdyby wraz z konserwatywnymi posłami odszedł z partii, premier mógłby uzupełnić koalicję głosami SLD lub bardziej zaangażować w proces decyzyjny prezydenta Komorowskiego. Poza tym wydaje mi się, że jego projekt polityczny i tak byłby skazany na porażkę. Platforma ma charakter partii wyborczej, partii władzy - nie ideowej, ale z różnymi odcieniami i skrzydłami. Zresztą, to dziś model najbardziej powszechny w Europie.
- Wybory w PO nie były jednak takie zwyczajne - Gowin zakwestionował niemal wszystkie założenia i osiągnięcia swego lidera…
- One miały charakter plebiscytu i stosunku członków partii do premiera. Jak na 10 lat kierowania partią i sześć lat premierowania 80 procent poparcia to i tak dobry wynik. Przy okazji premier dowiedział się, jakie ma poparcie i jak duże może być konserwatywne skrzydło skupione wokół rywala. Tusk miał też rację mówiąc, że decyzja Gowina o udziale w wyborach była pewnym aktem odwagi. Jednocześnie premier umocnił swoją pozycję jako lidera Platformy, co jest szczególnie istotne w kontekście konfliktu z Grzegorzem Schetyną. Tusk zawsze może powiedzieć, że mógł stanąć do wyborów, a jeśli tego nie zrobił, to nie ma powodów do kontestowania jego polityki.
- Czy gdyby Jarosław Gowin wygrał wybory, udźwignąłby przywództwo kilkudziesięciotysięcznej partii, a tym bardziej kierowanie rządem?
- Nie, Gowin nie ma cech typowego lidera politycznego, jest zbyt stanowczy i mało skłonny do kompromisów. Przywództwo wymaga elastyczności i nie lubi fundamentalizmu. On przypomina mi trochę Jana Rokitę, Marka Borowskiego i kilku silnych intelektualnie polityków, ale nie mających cech przywódczych. Moim zdaniem Jarosław Gowin nie udźwignąłby roli lidera partii, a tym bardziej teki premiera.
- A może przygarnie go PiS?
- Zapewne Jarosławowi Kaczyńskiemu na tym by zależało, bo transfery polityczne to silny komponent polskiej międzypartyjnej rywalizacji. Gowin byłby dla PiS silnym atutem do walki o głosy elektoratu, ale po zakończeniu maratonu wyborczego w 2015 roku musiałby usunąć się w cień. Gowin jest człowiekiem inteligentnym i chyba zdaje sobie sprawę z takiej kolejności wydarzeń.