W dramacie Norena "O miłości" reżyserka spektaklu odnalazła echa dzieł swojego ukochanego Ingmara Bergmana, ale także surowość Samuela Becketta, po którego teksty dwukrotnie sięgała w swojej karierze.
Układanie łamigłówki
Spotkanie z Norenem okazało się niezwykłą przygodą dla całego zespołu pracującego nad przedstawieniem. Nic dziwnego, autor zrobił wiele, by przyszłym inscenizatorom skomplikować zadanie. Postaci w jego sztuce nazywają się A, B, C, D i E, a cała "akcja" składa się ze strzępów ich rozmów przerywanych co chwila milczeniem.
- Przez pierwsze dni pracy nad tekstem próbowaliśmy rozszyfrować łamigłówkę Norena, który zupełnie zlekceważył czas - opowiada Iwona Kempa. - Staraliśmy się skleić trzy historie, które pojawiają się w sztuce i bezustannie się ze sobą przeplatają. Aby je uporządkować, w sali prób na ścianie rozrysowaliśmy ich chronologię. Dwóch momentów nie mogliśmy rozgryźć, więc zaczęliśmy się zastanawiać, czy przypadkiem nie należy iść tropem Norena i uznać, że czas nie jest ważny. Że ważne są emocje, które zdarzają się miedzy dwojgiem ludzi.
I rzeczywiście stanęło na tym, by nie tyle pokazać widzom linearną opowieść, co pozwolić im na bardzo intensywne przeżywanie tego, co dzieje się na scenie.dzieje się wiele i do tego szybko, bo jedna scena błyskawicznie przechodzi w drugą lub zaczyna się, nim poprzednia dobiegnie końca.
Przekleństwo wyboru
W "O miłości" poznajemy dwa rozpadające się małżeństwa. Obserwujemy je w chwili, gdy już dawno nie ma w nich uczucia, ale trwają, bo partnerzy nie potrafią podjąć decyzji o rozstaniu lub są razem ze względu na dzieci. Ale to uproszczenie, bo jak zaznacza reżyserka, tekst Norena - na pozór prosty - kryje w sobie głębię i dotyka wielu spraw bliskich współczesnemu człowiekowi.
- To jest kopalnia tematów! - mówi Kempa. - Jest mowa chociażby o odpowiedzialności, o wolności. W sztuce pada bardzo ważne dla mnie zdanie: "Nie chcę wybierać".pyta o to, czy my jako ludzie możemy uwolnić się od konieczności dokonania wyboru i czy przypadkiem nie jest tak, że robiąc każdy najmniejszy krok w życiu, na coś się decydujemy. Bardzo współczuję bohaterom dramatu - są strasznie pogubieni, nie potrafią wybierać, bo nie mają prostych drogowskazów.to chyba smutny obraz współczesnego człowieka, któremu brakuje stałych wzorców moralnych. Żyjemy w próżni - nikt nie jest w stanie jasno powiedzieć nam: "Musisz iść tą drogą".
Polska prapremiera "O miłości" odbędzie się w sobotę o godz. 18 na Scenie na Zapleczu Teatru im. Wilama Horzycy. W spektaklu zobaczymy piątkę aktorów: Annę Magalską-Milczarczyk, Matyldę Podfilipską, Pawła Kowalskiego, Sławomira Maciejewskiego i Tomasza Mycana.
Będzie to ostatnia w tym sezonie premiera z cyklu "Żeńskie-męskie". Serię tematycznych przedstawień zamknie po wakacjach "Klara" Izy Kuny w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego, przeniesiona na przyszły sezon w związku z objęciem przez reżysera dyrekcji Teatru Nowego w Poznaniu.
Czytaj e-wydanie »