Miejskie muzeum w Toruniu przez 9 lat okradane było z cennych, zabytkowych monet przez swojego pracownika - kustosza Adama M. - ustaliła prokuratura. Z placówki zginęło około 360 monet. Kustosz oskarżony został o przywłaszczenie sobie 194.
Monety od pracownika muzeum odkupywać miał znany toruński numizmatyka Andrzej R., a następnie sprzedawać na polskich i zagranicznych aukcjach. On również zasiada na ławie oskarżonych w Sądzie Okręgowym w Toruniu. - Proces w tej sprawie jeszcze trwa, kolejne terminy rozpraw wyznaczono na kwiecień i maj - przekazuje "Nowościom" Jarosław Szymczak, asystent rzecznika sądu.
Tymczasem pojawiła się dobra informacja: jedną z cennych monet muzeum odzyska. To Holey Dollar z 1813 roku, który trafił... aż do Australii! Powróci do toruńskich zbiorów muzealnych, gdzie ponownie będzie dostępny dla publiczności.
Holey Dollar z 1813 roku wraca z Australii do Torunia
Poszukiwanie i odzyskiwanie utraconych dóbr kultury to trudny proces. W przypadku zbiorów numizmatycznych jest identycznie. Tym większym sukcesem jest finał tej historii.
W przypadku monety Holey Dollar ogromne znaczenie miała współpraca polskiego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z australijskim Działem Kolekcji i Dziedzictwa Kulturowego w Departamencie Infrastruktury, Transportu, Rozwoju Regionalnego, Komunikacji i Sztuki. Decyzję o zwrocie monety do polskich zbiorów podjął Tony Burke, minister sztuki Australii.
-Ważną rolę odegrały także policja, prokuratura oraz eksperci z zakresu numizmatyki i historii sztuki. To dzięki ich współpracy udało się namierzyć obiekt w Australii - podkreśla resort kultury, który o wszystkim poinformował w lutym w oficjalnym komunikacie.
Oto historia monety Holey Dollar. Skąd wzięła się w zbiorach w Toruniu?
Moneta Holey Dollar powstała w 1813 r. w Australii. Została wybita na srebrnym dolarze hiszpańskim Karola III i wycięta z meksykańskiej monety z 1777 r. Jest najstarszym środkiem płatniczym wytworzonym w Australii, która wówczas była angielską kolonią. Stanowi zatem symbol australijskiej numizmatyki.
Idealny stan zachowania monety wskazuje na to, że nigdy nie znajdowała się w regularnym obrocie płatniczym. Mogła być elementem podarunku przekazywanego pomiędzy ważnymi osobistościami we wczesnej Australii. Nie wiadomo jednak w jaki sposób opuściła ten kontynent.
W 1914 roku w Amsterdamie monetę zakupił polski kolekcjoner Walery Amrogowicz. Wzbogaciła ona jego kolekcję, która obejmowała około 2 tys. numizmatów, ponad 200 miedziorytów, jak również zbiór akwarel i znaczków pocztowych. Tuż przed swoją śmiercią w 1931 roku Amrogowicz przekazał swoje zbiory Towarzystwu Naukowemu w Toruniu. Następnie trafiły one do Muzeum Okręgowego.
Moneta Holey Dollar w toruńskich kolekcjach przetrwała dwie wojny światowe i upadek komunizmu. Między 2008 a 2017 rokiem została skradziona wraz z kilkuset innymi numizmatami i znalazła się na międzynarodowym rynku aukcyjnym. W 2022 roku dzięki informacjom od policji, prokuratury oraz pracowników Muzeum Okręgowego w Toruniu pracownicy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego odnaleźli ją w Australii.
- Holey Dollar jest kolejną monetą, skradzioną ze zbiorów toruńskich i odzyskaną dzięki współpracy MKiDN i organów ścigania. W listopadzie 2023 roku do Muzeum Okręgowego w Toruniu powróciło 8 zabytkowych monet z XVI–XIX w. z około 400 numizmatów skradzionych w latach 2008–2017 - informuje ministerstwo.
Kustosz i numizmatyk oskarżeni. A były dyrektor muzeum?
Jak piszemy na wstępie, sprawa okradania z moment toruńskiego muzeum nie została jeszcze osądzona. Proces emerytowanego kustosza Adama M. i numizmatyka Andrzeja R. ruszył przed Sądem Okręgowym w Toruniu 21 czerwca 2023 roku.
Były pracownik Muzeum Okręgowego w Toruniu odpowiada za kradzież 194 zabytkowych monet (XVI-XIX w.) o łącznej wartości 1,46 mln zł. Wynosił je z miejskiej placówki przez 9 lat - dowodzi prokuratura (lata 2008-2017). Numizmatyk odkupywać je miał i sprzedawać potem z zyskiem, mając świadomość, że pochodzą z kradzieży - ustalili śledczy.
Przypomnijmy, że dyrektorem muzeum był w krytycznym czasie Marek Rubnikowicz. On też miesiącami zwlekał ze zgłoszeniem tego śledczym czy władzom miasta - ustalili śledczy.
Oba te wątki interesowały Prokuraturę Okręgową w Toruniu. Jeden mógłby zaowocować zarzutami o niezgłoszeniu podejrzenia przestępstwa, drugi - zarzutem o brak nadzoru. Nic takiego się jednak nie wydarzyło. Śledztwa w tym kierunku nawet nie zgłębiano. Dlaczego? Jak tłumaczyła prokuratura, dyrektor miejskiego muzeum nie ma statusu funkcjonariusza publicznego. To sprawia, że ewentualne stawianie zarzutów nie byłoby możliwe.
